Fragmenty torów znajdują się na skrzyżowaniu ul. Biskupa Tomasza z placem Staszica przy stacji benzynowej. Szyny położono w 1898 roku, kiedy dworzec budowano.
- Kawałki szyn wystawały z jezdni. Przewracali się na nich motocykliści. Parę lat temu dla bezpieczeństwa część zalano asfaltem – opowiada Zygmunt Ostapiuk, jeden z mieszkańców.
Kolej wąskotorowa jeździła tutaj do lat pięćdziesiątych.
Codziennie podróżowali nią robotnicy i studenci z pobliskich miejscowości. Przy okazji można było zrobić tanie zakupy na dwóch dużych bazarach przy ulicy Jedności Narodowej (dawna Stalina) i placu Strzeleckim (Karola Marksa).
- Już w dziewiętnastym wieku było tu centrum. Wokół placu Strzeleckiego kursowały tramwaje. Na peronach Dworca Nadodrze zawsze panował tłok – wylicza Jacek Jerczyński z wrocławskiego Klubu Sympatyków Kolei.
Ciuchcie wąskotorowe zazwyczaj z trzema wagonikami kursowały do Trzebnicy i Prusic. Miejski odcinek torów przebiegał przez ul. Pomorską, Reymonta, most Osobowicki, Karłowice i Różankę.
Tory wąskotorówki miały 75 centymetrów szerokości. Dla porównania szyny kolejowe są o ponad 70 cm szersze.
- Lokomotywa rozwijała prędkość do 40 km na godzinę. To była jak na tamte czasy duża prędkość. Wtedy po ulicach jeździły furmanki. Zimą w każdym wagonie był piecyk – dodaje pan Jacek.
Na początku lat pięćdziesiątych kolej okazała się nierentowna. Tymczasowy dworzec powstał za mostem Osobowickim.
W 1967 roku przewozy koleją wąskotorową zlikwidowano.
Przez wiele lat dworzec przy pl. Staszica służył jako magazyn.
Po latach parafia św. Bonifacego kupiła go i wyremontowała.
To tutaj w 1997 roku artysta Andrzej Żarnowiecki zbudował kilkunastometrowy krzyż na Kongres Eucharystyczny w Hali Ludowej. Po uroczystościach krzyż wrócił na pl. Staszica. Miesiąc później powódź zalała budynek. Krzyż uratowano kładąc go na ławkach. Woda zatrzymała się tuż pod nim. Podczas powodzi do budynku przedostał się mazut z pobliskiej elektrociepłowni i trzeba było go znów remontować.