Przygotowania rozpoczęły się koło godz. 13.00. Wtedy firma zajmująca się lotami balonowymi zaczęła przy fontannie rozkładać swój sprzęt. Potem wszystko potoczyło się dość szybko. Nadmuchany balon oderwał się od ziemi po godz. 14.00. Ustabilizowano go dzięki trzem linom, które nie pozwalały, by zahaczył o kamienice czy latarnie.
Po locie próbnym wszedł do niego Mikołaj i stamtąd pozdrawiał dzieci. Gdy wylądował, padło newralgiczne pytanie: „czy dzieci były grzeczne w tym roku”. Odpowiedział mu chór iście anielskich głosików, które odpowiedziały twierdząco. Dlatego też Mikołaj nie miał wątpliwości przy rozdawaniu cukierków.
- Sam chciałbym polecieć takim balonem – powiedział z przejęciem Marek ze Szkoły Podstawowej w Karpaczu, który akurat ze swoją klasą zwiedzał stolicę Dolnego Śląska. – To musi być fajne uczucie.
Jednak nie wszystkie dzieci były radosne. Klara bała się podejść do Mikołaja. Przerażały ją również syki, które wydawał balon przy wznoszeniu się.