Straż miejska otrzymała zgłoszenie, że w rejonie ulic Starogranicznej i Gnieźnieńskiej w altance mieszkają ludzie. Pojechaliśmy we wskazane przez działkowców miejsce z patrolem.
- Czego potrzebujecie? W nocy ma być bardzo zimno. Nie boicie się, że zamarzniecie? – pyta mieszkańców Katarzyna Sudomirska z II oddziału straży miejskiej.
W altance nie ma prądu. Ludzie ogrzewają się piecykiem. Palą w nim kawałkami sklejek, które dostają w pobliskiej stolarni. Uspokajają funkcjonariuszy, że pomocy nie potrzebują.
- W tym roku przeżyłem już duże mrozy. Kiedy temperatura spadła do minus 17 stopni spałem pod dwiema kołdrami – opowiada Jacek Waszczyk, lokator z altanki.
Na terenie gdzie koczują suszy się rozciągnięte na sznurze pranie. Obok stoją przysypane śniegiem fotele i stolik. Tuż przy nich wielka psia buda. Teren jest ogrodzony. Żyje się tu spokojnie, choć latem młodzież obrzucała altankę kamieniami.
- Osiemnaście lat byłam sekretarką w fabryce wagonów Pafawag. Zakład padł. Dziś jest bardzo ciężko, ale do chłodów można się jednak przyzwyczaić. Ludzie nam pomagają. Jeden z mieszkańców na osiedlu dał nam 115 kg makulatury – opowiada 50-letnia pani Grażyna.
Jej koleżanka Ela dwa lata temu złożyła podanie o przydział lokalu. W mieszkaniówce powiedziano jej, że trzeba czekać 10 lat. Dzieci Eli wychowują rodziny zastępcze. Jej chłopak starał się o mieszkanie przeznaczone do remontu. Niestety musi być zatrudnionym na stałe i zarabiać minimum 800 zł.
- Dzień zaczynami od rozpalenia ogniska, pijemy kawę i ruszamy w teren. Podczas mrozów ludzie bardziej są życzliwi – dodaje pani Grażyna.
Nikt z lokatorów nie wybiera się do schroniska czy noclegowni. Placówki są przepełnione. W ciągu ostatnich kilku dni w noclegowni przy ul. Małachowskiego nocowało od 200 do 217 osób.
- Rekord padł rok temu, kiedy w placówce nocowało 267 osób. Przymykamy oczy na bezdomnych, którzy są na lekkim rauszu. Pod warunkiem, że się nie awanturują. Mocno pijanych policja odwozi do izby wytrzeźwień – tłumaczy Maciej Gudra, kierownik noclegowni.
Zdaniem strażników miejskich najczęstszą przyczyną zamarznięć jest alkohol. W tym roku z powodu chłodów w całej Polsce zmarło już dziesięć osób. Rok temu ofiarą mrozów padło 300 ludzi.