Co zmieniłby pan we Wrocławiu?
Przede wszystkim trzeba zrobić porządek w finansach. Za budowę AOW przepłacamy kilkakrotnie. Za te pieniądze moglibyśmy wybudować autostradę do Poznania. Chciałbym wybudować 1000 mieszkań socjalnych, by zredukować problem bezdomności we Wrocławiu. Moim zdaniem głównym przedmiotem trosk władz miejskich powinny być warunki życia mieszkańców, czyli sprawna komunikacja, mieszkania i miejsca pracy. Trzeba postawić na rodzimą przedsiębiorczość i polski handel, bo Wrocław jest na pierwszym miejscu w Polsce, jeśli chodzi o drenaż kapitału za granicę. Z bezrobociem także radzimy sobie poprzez jego eksport poza miasto lub poza granice kraju. A co teraz mają zrobić ci młodzi ludzie, którzy wyjechali do Irlandii, gdzie teraz jest kryzys?
Co zrobiłby pan inaczej niż obecne władze?
Grozi nam więc bezdomność, bezrobocie i drożyzna artykułów przemysłowych. Trzeba znaleźć na to lekarstwo. Trzeba osiągnąć wzrost gospodarczy na poziomie chińskim: 10-16 %. Wrocław jest mimo wszystko dużym ośrodkiem naukowym, ale nakłady na rozwój nauki są katastrofalne. Obecne władze centralne i lokalne nie dostrzegają ani zagrożeń ani szans. Nie wiem, czy to nonszalancja, niewiedza czy lekkomyślność. Na przykład mamy olbrzymie złoża węgla brunatnego koło Legnicy. Wrocław mógłby być dzięki nim Kuwejtem Europy, ale na ich wykorzystanie nie zgadzają się… ekolodzy. Szkoda, bo byłby to także bodziec do rozwoju nauki.
Ważna jest dla mnie jawność działań samorządowych i finansów publicznych. Rady osiedla powinny zostać wzmocnione finansowo. Istotą samorządności jest uprzedmiotowiony obywatel.