22- latek wszedł po gzymsie do mieszkania sąsiadki, skąd ukradł kilkaset złotych i telefon. Problem pojawił się, gdy sprawca chciał opuścić mieszkanie. Drzwi wejściowe były zamknięte, a spuszczanie się po gzymsie za bardzo go przerażało. Zdesperowany, młody mężczyzna zadzwonił więc po pomoc na … policję.
Podejrzany trafił do policyjnego aresztu. Jak ustalono, wcześniej był już notowany za kradzieże i włamania.
- Rozmawiając z dyżurnym stwierdził, że ukrył się w mieszkaniu sąsiadki przed swoimi pijanymi kolegami, którzy ponoć chcieli go napaść w jego mieszkaniu, po czym nie mógł go opuścić, bo sąsiadka wyszła z domu. Za kradzież z włamaniem grozi mu kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności - informuje asp. Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy dolnośląskiej policji.