W tej historii powiedzenie, że kościół zbliża ludzi nabiera całkiem nowego znaczenia. Nic tak nie zjednoczyło mieszkańców nowego osiedla przy ulicy Jaracza we Wrocławiu, jak sprzeciw wobec budowy nowego kościoła koło ich domów. Nowe wielorodzinne bloki stojące na skraju osiedla graniczą z ogródkami działkowymi. Z okien mieszkańców rozpościera się widok na spokojne tereny zielone, wielu właśnie z tego powodu zdecydowało się zamieszkać w tym miejscu. Osiedle przy Jaracza położone jest niedaleko centrum a jednocześnie w zacisznym miejscu. Blisko stąd do sklepów, tramwaju, autobusu i kilku kościołów. Jeden z nich, św. Wawrzyńca przy ulicy Bujwida widzą i słyszą z mieszkań. Gdy przed czterema laty dowiedzieli się, że część ogródków ma zostać przeznaczona pod budowę kolejnej świątyni zaprotestowali. – W najbliższej okolicy naszego osiedla jest aż osiem świątyń. Potrzeba nam spokoju i zieleni, a nie kolejnego kościoła – tłumaczy Alicja Bielańska, właścicielka mieszkania przy ul. Jaracza. Mieszkańcy dotarli do planów budowy nowej świątyni. Kościół ma mieć 25 metrów wysokości, wieża będzie o dziesięć metrów wyższa. Po protestach mieszkańców decyzja budowy kościoła zostaje wstrzymana, ale z planów zagospodarowania przestrzennego świątynia nie zniknęła. Dwa lata później Kuria Metropolitalna Wrocławska wysłała kolejne pismo do wrocławskiego magistratu. Powołując się na Konkordat zwraca się o wydzielenie i przekazanie na rzecz Archidiecezji Wrocławskiej terenu na cele sakralne. Tym razem lokalizacja kościoła została przesunięta o sto metrów w stronę bloków.
Będzie droga do kościoła
Nieustępliwość kościoła po raz kolejny rozsierdziła mieszkańców. Pod petycją sprzeciwiającą się budowie podpisało się dwa tysiące mieszkańców. Zaprotestował także Polski Związek Działkowców. – I pomogło – mówi pani Alicja. – Prezydent Dutkiewicz uznał nasze stanowisko i obiecał, że kościół tam nie powstanie – opowiada kobieta. Jednak to nie koniec historii. Przed rokiem do zarządu ogródków działkowych dociera pismo od miejskich urzędników z wnioskiem o przekazanie terenu na cele publiczne. Według projektu ma tam powstać droga. – Proszę spojrzeć na plan. Jest szeroka, na poboczach zaprojektowano aż 49 miejsc postojowych i kończy się pośrodku ogródków placem do zawracania, pozostawiając miejsce dla… kościoła – mówi Stanisław Bielański, mąż pani Marii. – Dotarliśmy nawet do pisma, w którym miasto akceptuje wniosek o zawieszenia na wieży nieistniejącego jeszcze kościoła nadajników sieci komórkowej. Mało tego, w kolejnym piśmie jakie mamy jest nawet wskazany nowy proboszcz nowej parafii – opowiada pan Stanisław. Mieszkańcy po raz trzeci rozpoczynają protest. W międzyczasie do miasta trafia kolejne pismo z kurii z prośbą o zgodę na zmianę w projekcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. – Chodzi o podwyższenie kościoła do 30 metrów a wieży do 40 metrów. Dodatkowo kościół chce dopisania możliwości wybudowania stołówek, kawiarni przyparafialnych i parkingów – irytuje się mieszkaniec.
Kto wygra?
- Postanowiliśmy znowu napisać pismo, pod którym podpisali się mieszkańcy. Wybraliśmy najbardziej bogobojną osobę spośród nas, aby zaniosła je do kurii – opowiada pani Alicja. „Zwracamy się z gorącym apelem i prośbą do Wrocławskiej Kurii Metropolitalnej, aby odstąpiła od planów budowy kościoła na terenach Rodzinnych Ogródków Działkowych” – piszą na początku listu. – Kobieta poszła i pismo przekazała zastanemu tam księdzu, który przeczytał je, podarł na jej oczach i powiedział, że już jej dzwony biją. Przestraszona wróciła do domu – relacjonuje pani Alicja.
- Naprawdę nie jesteśmy przeciwko kościołowi. Wielu z nas przekazuje składki na remont naszego parafialnego kościoła św. Michała, nie potrzeba nam nowej świątyni, tym bardziej, że sąsiednie świecą pustkami – wzdycha kobieta.
Konflikt między kurią a mieszkańcami trwa.