Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Wielkie podwyżki w barach mlecznych

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Drożeją ruskie, naleśniki, pomidorowa i kopytka. Barom mlecznym skończyła się pula tegorocznych dotacji. Niskie ceny wrócą dopiero w grudniu lub w styczniu.
Wielkie podwyżki w barach mlecznych
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wielkie podwyżki w barach mlecznych
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wielkie podwyżki w barach mlecznych
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Wielkie podwyżki w barach mlecznych
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

- Mogłabym zamknąć ten bar, sprzedać lokum i pewnie zaraz powstałby tu kolejny bank. Tylko co się stanie z naszymi klientami? Emerytami, studentami, ludźmi, którzy mają 5 zł dziennie na obiad? – pyta pani Barbara, właścicielka baru Mewa we Wrocławiu. Co tak zniechęca restauratorkę do dalszego prowadzenia biznesu, skoro bar jest jednym z najpopularniejszych w mieście? Dotacje Ministerstwa Finansów, dzięki którym dania bezmięsne są tańsze i bardziej dostępne dla najuboższych.

W tym roku „Mewa” otrzymała o prawie 50 tysięcy złotych za mało i nie dość, że właściciele musieli wyłączyć z nowej listy dotacyjnej kolejne produkty, to w listopadzie ceny w barze pójdą w górę, a pani Barbara zapłaci rachunki z własnej kieszeni.

- Ja naprawdę rozumiem, że była powódź i rząd wydaje dużo na pomoc poszkodowanym, ale jednocześnie ceny żywności wzrosły, a nasze dotacje – nie! – dodaje.

Nie dotyczy to tylko baru „Mewa”, ale też innych największych barów mlecznych we Wrocławiu, bo to one potrzebują najwyższych dotacji. W przypadku „Mewy" zapotrzebowanie roczne to około 250 tysięcy zł.

Zarówno we wrześniu, jak i w październiku, pani Barbara wyłączyła z list dotacyjnych najdroższe lub najrzadziej używane produkty. Najpierw wykreślono koncentraty, przetwory owocowo-warzywne, przyprawy, pieczarka, sól, maggi i ocet. W następnym miesiącu dotacje nie obejmowały już masła, kefiru, oleju, margaryny, bułek, bułki tartej, warzyw suchych i owoców. W rezultacie ceny wyłączonych artykułów wzrosły o około połowę, a na liście produktów objętych dotacjami zostały tylko mleko, śmietana, twarogi, jaja, mąka, kasze, makarony, cukier, ziemniaki, mąka ziemniaczana, warzywa świeże, warzywa kiszone i mrożonki.

W praktyce zupa pomidorowa podrożeje z 1,41 zł na 2,11 zł, kotlet mielony 3,80 zł na 5,32 zł, schabowy z 6,39 zł na 8,95 zł, a naleśniki z 2,45 zł na 3,68 zł. Wyższe ceny będą obowiązywały w barach mlecznych przez cały listopad. W grudniu, kiedy ich właściciele otrzymają potwierdzenie, że otrzymają w styczniu kolejną dotację, wrócą do standardowych cen.

- W związku z tym, że zamknięto jeden z barów, dostaniemy dodatkowo jakieś 7-8 tysięcy, ale to i tak za mało. Tu pracuje 9 osób, trzeba zapłacić ZUS i wszystkie media – mówi pani Barbara.

- Ludzie muszą przecież coś jeść. Przychodzą do nas pary studenckie, które jeden obiad jedzą na pół. Niektórzy ludzie przechodzą na wegetarianizm z powodu braku pieniędzy. A potem się słyszy, że gruźlica szerzy się wśród studentów.


Marta Gołębiowska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl