Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
W rocznicę powodzi

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Publikujemy jednen z serii tekstów "powodziowych" Cezarego Trytko, wówczas dziennikarza "Słowa Polskiego". Powstało ich wówczas kilkanaście – z Wrocławia i okolic. Pisane na gorąco, nieźle oddają atmosferę tamych dni.

Jednocześnie zachęcamy wszystkich naszych czytelników do dzielenia się własnymi wspomnieniami bądź zdjęciami z dni wielkiej wody. Wszystkie materiały bardzo chętnie opublikujemy na naszych łamach - wystarczy je wysłać na adres webmaster@wfp.pl. Zapraszamy! Filmową kronikę powodzi mogą Państwo oglądać na stronach telewizji TeDe - w tym miejscu.

***

- Jak pan chce wysadzać, to musi pan tu zostać z nami - krzyczeli w sobotę wieczorem zdesperowani mieszkańcy Łanów do wojewody Janusza Zaleskiego. Doszło do szarpaniny. Wojewoda uniknął jednak pobicia.

- Kto kazał wycofać ludzi z Ostrowa? - pytał w sobotę o godz. 2 kapitan straży pożarnej swoich przełożonych. - Tu jest panika, uciekło wojsko i policja! - Decyduj sam - usłyszał.

Walka z cichą bestią

Sobota

Godz. 09. Kamieniec Wrocławski. Marian siedzi na wale drugą dobę. Brakuje kilku centymetrów do przelania podwójnego wału z worków. - To może beznadziejne, ale tam jest przecież wszystko co mamy. Cały czas wykonujemy pomiar wody. Co godzinę - pokazuje przemoczony, szesnastokartkowy zeszyt. - Zobacz jak przybierała. Od godz. 4.30: 301, 309, 316, 324, 330, a teraz jest 336. Teraz możemy tylko czekać. Ta rzeka, to taka cholerna, cicha bestia. W nocy jej nie słychać, ale wiemy, że jest tam, po drugiej stronie. Cały czas. Zbiera siły żeby w nas uderzyć.

- Panie Marianie, mało ludzi, jedźcie po tych pijaków spod sklepu, niech pomogą - podbiega tęga kobieta. - Byłem, tam już nikogo nie ma. Trzeba czekać.


Zdjęcie pochodzi ze strony Wroclaw.hydral.com.pl

Godz. 10. Pętla na ul. Bartoszowickiej. Przejście w kierunku jazu zagrodzone. Chłopak próbuje negocjować z policjantami. - Ja tam idę żeby coś pomóc. - Tam już nie ma co pomagać - decyduje policjant. - Nie ma worków, nie ma piachu.

Godz. 11. Radwanice. Drogą z Siechnic płynie woda. Zalane są już rowy i domy po obu stronach jezdni. W ciągu kilku minut nasz samochód ma koła pod wodą. Na balkonach swoich domów stoją ludzie. - Dlaczego nie uciekacie? - Wyżej już chyba nie podejdzie.

Podeszła.

Kilkanaście minut później. Kładka na wysokości ZOO. Poniżej młody mężczyzna pływa po Odrze skuterem. - Wariat. Uderzy go jakaś belka i po facecie - mówią na brzegu.

Godz. 11. 45. Wał przy ul. Smętnej. Kilkudziesięciu żołnierzy i kilkuset cywilów uwija się przy workach. - Damy radę - zachęca starszy mężczyzna w mundurze z krzyżem walecznych. - My jesteśmy z 11 Brygady Zmechanizowanej z Żar i Żagania - mówią żołnierze. - A ci ludzie, to patrioci - pokazują na kolorowy tłum.

Godz. 12.30. Wał na wysokości cmentarza Osobowickiego. Ludzie przy workach. Zaczyna padać deszcz. Piętnaście minut później - ściana deszczu. - O Jezu! Chyba nas zaleje - zawodzi pijana kobieta. - Idź pani stąd. Tu ludzie pracują - krzyczą z boku. Deszcz ustaje.

Godz. 14. Wały na Biskupinie. Cisza. Kilka osób zamarło przy rzędach worków. Słychać tylko ryk bydła po drugiej stronie Odry. - Całą noc tak ryczały - mówi dystyngowana pani. - Chyba je tam biedne zostawili.

Godz. 15.30. Ostrów Tumski. Trwa rozpaczliwa walka o utrzymanie przyczółka za kościołem NMP na Piasku. Woda bije w młyn Maria. Spotykamy prezydenta Bogdana Zdrojewskiego. - Teraz spadnie o 10 cm, ale za dwie godz. ma się podnieść o 30. Teraz jest najtrudniejszy czas. Walczymy o utrzymanie newralgicznych obiektów. Jak padnie jeden, to będzie efekt domina. Musimy wytrzymać jeszcze 5, 6 godzin. jak to się uda, to wygramy - mówi szybko odchodząc.


Zdjęcie pochodzi ze strony Wroclaw.hydral.com.pl

Godz. 16. Ul. Gwarecka na Kozanowie. Autobusy na pętli zalane po dachu. Długim balkonem wzdłuż wieżowców spacerują mieszkańcy. Gwarecka 42. - No to mamy Wenecję. Można ryby z domu łowić - mąż do żony. Numer 44. Grupka podpitych chłopaczków. - Ale k... jaja. Płyniemy do Gośki na imprezę? Co ty k...? Najpierw tutaj trzeba browar kupić. Numer 50. - Boże, tam na Dokerskiej jest moja matka - młoda kobieta zwraca się do mężczyzny w pontonie. - Przewiezie mnie pan? - Jasne, od tego tu jestem. Numer 52. - Mamo, chodźmy ojcu pomóc przy wałach.

Godz. 17.15. Św. Katarzyna. Urząd Gminy. Sto metrów dalej ulice już pod wodą. Sekretariat wójta. - Teraz, to my już nic nie wiemy. O 5 rano pod wodą były Kotowice, Siechnice, Radwanice i kilka innych wsi. Nie mamy żadnej łączności. Były amfibie w Kotowicach, major powiedział, że boi się płynąć, bo woda za wysoka. Ale w końcu ratowali. Jest zupełny niedowład organizacyjny. Dzwoniłem do sztabu wojewódzkiego mówię co się dzieje, proszę o pomoc, a oni mnie pytają, czy pan wójt sprawdził, czy sam widział, czy rzeczywiście jestem wójtem. Mówię, ludzie dajcie pomoc, a nie wypytujcie. Odsyłali mnie od kapitana, do pułkownika i tak w kółko.Wczortaj pytałem, kto decyduje o ewakuacji, to powioedzieli, że sztab. Dzisiaj, jak już wszystko zalane, to powiedzieli jeszcze rano, że my. Zupełny niedowład. Wojsko przyjechało bez jedzenia, bez łączności. Horror. Do końca trzymali wodę na śluzach i teraz mamy.

Pół godziny później. Ul. Traugutta zaczyna płynąć woda. Panika. Woda dostaje się do szpitala. - Prosimy wszystkich mężczyzn do pomocy przy ewakuacji chorych - krzyczy policyjny megafon. Wody przybywa, wartki strumień wlewa się w Prądzyńskiego i Mierniczą. - Gdzie oni byli wcześniej? Dlaczego ewakuują dopiero teraz - pyta kobieta na chodniku po kolana w wodzie.

Godz. 18. Urząd Wojewódzki. - Gdzie kierowca? - pyta zdenerwowany wojewoda. - Możemy za panem? - jak dacie radę. Jedziemy za urzędową lancią. Szybko, bardzo szybko. Mijamy wszelkie zapory i policyjne posterunki. Swojczyce, Strachocin, Wojnów, Łany. Domy stoją w wodzie. Na drodze kilkadziesiąt osób. Nie puszczą. Stoją wzburzeni przed dwoma wojskowymi amfibiami. - Nie puścimy, nie pozwolimy wysadzić. Jak pan chce wysadzać, to niech pan zostanie z nami. Chcą ratować Wrocław naszym kosztem. Wszyscy tu zginiemy. Wojewoda wsiada do amfibii. Ludzie blokują. Pułkownik wojska odmawia . Wojewoda przedziera się przez zdesperowany tłum. Próbuje wsiąść do samochodu i jechać dalej. - Do góry ten samochód - krzyczą ludzie waląc w maskę. Wojewoda próbuje dobiec z kilkoma urzędnikami do stojącego dalej pojazdu. Zatrzymuje go kilka osób. Dochodzi do szarpaniny. - Nie dotykać wojewody - krzyczą ludzie. Z kilku mikrobusów wysiada kilkudziesięciu policjantów w pełnym rynsztunku. - Będą walić, Polaków chcecie bić? To nas pozabijajcie, a nie ustąpimy. Policjanci rezygnują. Eskortują go do innego samochodu, jedziemy za nim. Krótka narada przy następnej kolumnie policji i wojska. Wojskowi kontaktują się ze swoim dowództwem. Policjanci ze swoim. - I ludzie i my, i policja nie ma szans na ewakuację z tego miejsca po wysadzeniu wałów. Wrocław za rok się podniesie, a ci ludzie już nigdy - mówi pułkownik. - Tu jest osiem wsi. Wszystkie zmiotłaby woda razem z ludźmi. ja takiej odpowiedzialności na siebie nie wezmę.

- Panie wojewodo, czy będziecie wysadzać ten wał? - Nie ma woli wykonania takiej decyzji.

Godz. 21. Ostrów Tumski. - Trzeba wywalić murek przed młynem, bo nam zaleje mosty - mówi kapitan straży pożarnej. Koparka wywala murek. Woda zaczyna opływać budynek muru.

Godz. 22.20. Skrzyżowanie Podwala i Kołłątaja. Półtora metra wody przed budynkiem redakcji gazet.

Godz. 22.50. Mosty Sikorskiego. Zupełnie ciemno. Dwa samochody próbują przejechać wodę w kierunku ul. ks. Witolda. Pierwszy przejeżdża kilka metrów i gasną świata. Drugi podjeżdża jeszcze kawałek i też gaśnie. Na skrzyżowaniu zapada ciemność.

Godz. 23.15. Ul. Wejherowska. Tysiące ludzi w świetle latarni uwija się przy budowie tamy wzdłuż parku. Entuzjazm i ciężka praca. Nagle światło gaśnie. Wyłączono prąd. Rozlega się głośny jęk i wszystko zamiera. Jeszcze kilka sekund i ruch zaczyna się znowu. Pojawiają się pierwsze pochodnie.

Godz. 23.30. Wał w pobliżu ul. Smętnej. Zmęczeni żołnierze zasypiają siedząc. Ludzie obserwują wodę. Między worki zatknięto setki pochodni. Iluminacja.

Pół godziny później. Ostrów Tumski. Potężne drzewo z hukiem wbija się pod most przed młynem. Trzeba je wyciągnąć. - Gasić papierosy i  pochodnie. Z rury ulatnia się gaz. Młody alpinista w karkołomny sposób próbuje stojąc na miotanej wodą kłodzie założyć linę koparki. Po kilkunastu minutach rezygnuje.


Zdjęcie pochodzi ze strony Wroclaw.hydral.com.pl

Niedziela.

Godz. 1.35. Wał przy ul. Smętnej. Policjant do młodego żołnierza. - Potrzebne są pistolety sygnalizacyjne. Nie daj Boże, że pójdzie ten wał, a tu jest kilka setek ludzi. Oni muszą wiedzieć, kiedy uciekać. My takich pistoletów nie mamy. W ogóle nic nie mamy.

Godz. 2.30. Ostrów Tumski. Kilkunastu cywilów i strażków stoi zrezygnowanych przed mostem Jadwigi. - Jakiś chorąży z policji dostał przez radio informację, że zaraz przyjdzie 30 - centymetrowa fala i nas zaleje. Uciekło wojsko i policja. Większość ochotników też - mówi kapitan straży pożarnej. - To skandal, kto zabrał siły policyjne i wojsko. Kto wydał taki rozkaz? Na miejscu pojawia się wiceprezydent Grehl. Wszyscy próbują sprawdzić informację o nadchodzącej fali. Kapitan nawiązuje łączność ze swoim dowództwem. Melduje o sytuacji. Mówi, że został sam. - A co ty szukasz czwartego do brydża? - słychać odpowiedź. - Decydujesz sam.

Wracamy na Ostrów.

Za kapitanem idzie kilku strażaków i kilkunastu ochotników.

Godz. 10. Zalesie. Powoli od strony Morskiego Oka i ul. Kochanowskiego napływa woda. Zapory z worków kierują ją w stronę jednych domów, inne stoją bezpieczne. - Trzeba te worki rozebrać - krzyczą mężczyźni z zalewanych domów. - Nie wolno - oponują ci z suchych.

- W nocy walczyliśmy solidarnie, ale teraz jak nie udało się obronić wału, zaczynamy się kłócić. Najgorsze, że nikt tego nie koordynuje - mówi starsza kobieta. - Sprzeczność interesów, jedni budują, inni próbują rozbierać. Każdy walczy o swoje.

Godz. 12. Wał na wysokości ul. Kochanowakiego. W rzędzie uwijających się ludzi z workami podchodzimy do wielkiej wyrwy, którą wlewa się woda. Setki cywilów i żołnierzy w milczeniu nosi wory jedną, wraca drugą stroną. - Tu zrzucić? - Nie jak masz trochę siły, to ciągnij dalej. Młody chłopak nie ma już siły. Pomagają inni. Co chwilę helikoptery unoszą na linach kolejne osoby z zalanej dzielnicy. - Jeden helikopter runął, niech przyślą drugi. Podaj dalej - krzyczy dla żartu młody mężczyzna. - Doskakuje do niego drugi. - Za takie żarty się k... w mordę leje. Rozdzielają ich żołnierze.

Godz. 14. Pl. Dominikański. Zatrzymują nas zdezorientowani i wystraszeni Estończycy. Pytają, czy można wyjechać z Wrocławia na Kudowę. Marne szanse, ale próbujemy ich wyprowadzić. Kazimierza Wielkiego, pl. Czerwony, Zachodnia pod wodą, ale udaję się przejechać. Skrzyżowanie przy TGG. Pod wodą. Ryzykujemy. Przez park. Autokar mieści się z ledwością. W ostatniej chwili przejeżdżamy pod zastawianym workami wiaduktem na ul, Strzegomskiej. Dalej bez problemu do autostrady. Dziękują plastykową butelką 60 - procentowej wódki.

Godz. 16. Dworzec Główny PKP. Przechodzimy z pontonem przez strażnicę SOK. Jakiś łysawy służbista nie chce wpuścić ludzi. - Ja nie jestem odźwierny - wrzeszczy na przemokniętych ludzi. - A jak mają przejść na drugą stronę ci, którym po szyję w wodzie udało się tu dotrzeć z "trójkąta"?

Przepuszcza.


Zdjęcie pochodzi ze strony Wroclaw.hydral.com.pl

Godz. 18. Pływamy pontonem. Kołłątaja. Podwale. Do redakcji wpływamy na chwilę pod samą portiernię. - Na Worcella runął dom - krzyczą przepływający. Płyniemy na Worcella. Plotka. Wszystko w porządku. Kilka amfibii ewakuuje ludzi. Świeci ostre słońce. Lekki wiatr. Z okien zwisają na sznurkach plastikowej torby. Wolontariusze z pontonów ładują do nich wodę i żywność. Sklep "Longinus". Górna szyba wybita na poziomie wody. - Ktoś go zrobił na "podpływ" - słyszymy z pobliskiego okna.

Godz. 19. Ul. Pułaskiego. Woda na poziomie okien wysokiego parteru. Zgrabna dziewczyna w bikini pompuje kolorowy ponton. Nogi moczy w brudnej wodzie. Śmierdzi ropą. - Pływacie ze mną? - pyta kogoś w środku mieszkania.

Obok młody chłopak ostatkiem sił trzyma się znaku drogowego. Od godziny płynie po kawałku w stronę dworca. Z Traugutta. Ludzie pomagają mu wejść do jednego z mieszkań. Jest wychłodzony i zmęczony.

Godz. 19.30. Wiadukt na Stawowej. Podpływamy do potrójnej tamy. - Panowie, dobrze zapłacę. Podrzućcie mnie na Kościuszki. Psa zostawiłem samego. To jak będzie? Płyniemy?

Wykorzystaliśmy zdjęcie Mariusza Czułczyńskiego

Cezary Trytko



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl