Decyzją dyrektora Mago trafił na dziesięć lat do betonowego karceru bez możliwości wychodzenia z niego. Według członków VIVY!, są to warunki kompletnie niedopasowane do potrzeb tego gatunku, co stanowi złamanie ustawy o ochronie zwierząt.
Gucwiński nie przyznaje się do winy, tłumacząc, że miasto nie dało mu wystarczających środków na wybieg na niedźwiedzia. Mówił także, że to dość skoczny niedźwiedź, a jego matka wyskoczyła z wybiegu. Bezpośrednim powodem zamknięcia Mago w karcerze był jego kazirodczy związek z siostrą, od której go oddzielono. Były dyrektor zoo możliwość kastracji uznał wtedy za niemoralną.
Kolejna rozprawa 5 lipca – zostaną na niej przesłuchani biegli z poznańskiego uniwersytetu. Gucwiński zapowiedział, że na kolejne przesłuchania nie przyjdzie.