Św. Jan Kapistran, czyli Jan z Capestrano, małej miejscowości w pobliżu Neapolu, był w XV wieku prawdziwą gwiazdą wśród kaznodziei. Charakteryzowała go, co prawda nikła postura i „suche ciało”, ale kazania wygłaszał płomienne. Słynął z nich we Włoszech, Niemczech i w Czechach. Bywało, że słuchało go kilkaset osób. Kaznodzieja nie gardził też środkami skuteczniejszej sugestii. W 1453 r. zjawił się we Wrocławiu na zaproszenie biskupa Piotra Nowaka. Zaczął oczywiście od kazania, ale po około trzech miesiącach stał się również inkwizytorem. W Wielki Post z wykusza kamienicy na Placu Solnym, dokładnie w miejscu, gdzie dziś znajduje się znana lodziarnia, nawoływał do walki z husytami i Turkami. Potem dodał jeszcze kilka zdań o śmierci i sądzie ostatecznym. Jego słowa, choć mówił w nieznanej wszystkim łacinie, wywołały ogromny entuzjazm tłumu. Efektem tych emocji było rozniecenie przez słuchaczy wielkiego ogniska. Ponieważ Jan Kapistran potępiał wszelkie zbytki, ludzie spontanicznie zaczęli znosić na plac i wrzucać do ognia cenne i piękne przedmioty. Płomienie bezlitośnie trawiły wytworne meble, ozdobne stroje, kości do gry i karty. To jednak nie był ostatni stos jak zapłonął we Wrocławiu z inicjatywy Jana z Capestrano. Kilka miesięcy później w ogniu spłonęli wrocławscy Żydzi oskarżeni przez trybunał inkwizycyjny, któremu przewodził sam kaznodzieja, o kradzież i profanację hostii z kościoła w Długołęce. 2 maja 1453 roku pojmano wszystkich mieszkających we Wrocławiu członków gminy żydowskiej, a ich dobytek został przejęty przez radę miejską. Później na placu Solnym, dokonano aktu wymierzenia kary za profanację. Z polecenia inkwizytora, ustawiono cztery kanwie napełnione węglami. Następnie przyprowadzono czternastu Żydów obwinionych o bezpośredni udział w świętokradztwie. Wtedy inkwizytor kazał czterem oprawcom wyrwać im „ostrymi żelazami” ciało i wrzucać je kawałkami do kanwi na spalenie. Ku przestrodze każdą z obdartych z ciała ofiar poćwiartowano na cztery części i rozwieszono na rozstajach dróg, jako przestrogę. Tylko nieliczni Żydzi uniknęli tej strasznej śmierci decydując się na chrzest. Wypełniwszy swoją posługę Jan Kapistran mógł spokojnie odjechać z Wrocławia, aby głosić kazania w Krakowie i innych miastach Europy. Jak wyglądał Jan Kapistran będzie można zobaczyć już w najbliższą niedzielę w Pałacu Królewskim. Po raz pierwszy zostanie pokazany niedawno odnaleziony obraz malarza zwanego „śląskim Rembrandtem”, Michała Willmanna. Obraz powstał ok. 1690 roku, widać na nim świętego, a w tle … płonące stosy.