- Po prostu musiałam tu dzisiaj przyjść – powiedziała pani Anna, która składała znicze na pl. Gołębim przed urzędem miejskim. - Właśnie idę do pracy i po drodze postanowiłam zapalić znicz. Chcę pokazać, że to co czuję, mój smutek, nie jest tylko zarezerwowany na weekend. Postaram się przychodzić tu codziennie do końca żałoby narodowej.
- W sobotę nie mogłem uwierzyć w to, co się stało - powiedział Adrian, student Uniwersytetu Wrocławskiego. - W niedzielę, gdy oglądałem w telewizji kondukt z trumną prezydenta, przechodziły mnie ciarki, a w poniedziałek zaczął się nowy, smutny tydzień. Teraz musimy się skupić na tym, aby w odpowiedni sposób oddać szacunek zmarłym.
Znicze płoną, mimo mżawki, na pl. Gołebim, gdzie dodatkowo wystawiono wartę honorową, przy kościele garnizonowym i przy pomniku ofiar Katynia w parku Słowackiego. Co chwilę podchodzą przechodnie i jeśli nie zapalają nowych zniczy, to zatrzymują się na minutę ciszy.
W tych samych miejscach pojawiają się również laurki, narysowane przez najmłodszych oraz hasła polityczne czy ideologiczne, tj. "Katyniu, nie było cię przez 70 lat, teraz pozna cię cały świat". Można zza gór kwiatów dostrzec zdjęcia tragicznie zmarłej pary prezydenckiej i ich towarzyszy podróży, która okazała się być ostatnią.