Eleganckie osiedle na wrocławskim Oporowie mogłoby stać się miejscem naprawdę wyjątkowym. Wszystko dlatego, że na środku wchodzącego w jego skład dziedzińca wznosi się prawdziwa architektoniczna perełka – datowany na XVI wiek dworek o unikalnej, szachulcowej konstrukcji. Niestety, budynek w niewielkim stopniu przypomina to, co reprezentował sobą przed laty. Walący się dach przykrywa mało estetyczna folia, mury się kruszą, a w środku hula wiatr.
- To mógłby być naprawdę ładny obiekt, gdyby ktoś wreszcie zabrał się za jego remont – mówi Adam Olszewski, mieszkaniec osiedla Dwór Oporów. – Tymczasem cały czas patrzymy, jak popada w ruinę i zamiast dodawać uroku, szpeci to miejsce.
Mieszkańcy, których okna wychodzą na dziedziniec, skarżą się też na hałas powodowany przez folię na dachu. Niektórzy podejrzewają, że ktoś specjalnie nie podejmuje tam żadnych prac i czeka, aż budynek po prostu się zawali. – Wtedy będzie problem z głowy – słyszymy anonimowy komentarz.
W swojej długiej i burzliwej historii, dworek należał m.in. do Kapituły Katedralnej i kilku zamożnych rodów niemieckich. Przetrwał II wojnę światową w niemal nienaruszonym stanie, ale później miał prawdziwego pecha do właścicieli. Od lat 80-tych stoi opustoszały.
- Po wojnie budynek miał kilkunastu właścicieli, którzy nie mogli się porozumieć w kwestiach prawnych – mówi Zdzisław Żak z biura Miejskiego Konserwatora Zabytków. – Dopiero w latach 90-tych odkupiła go od nich firma JAZE, a w 2001 roku dworek został wpisany do rejestru zabytków.
Firma JAZE nie zdążyła jednak wyremontować obiektu, bo niedługo potem zbankrutowała. Od syndyka masy upadłościowej, dworek razem z przyległym terenem kupił Stalmont. Deweloper zbudował wokół dworku osiedle i przygotował projekt remontu zabytku. Tym razem też się nie udało, bo firma postanowiła sprzedać dworek prywatnej osobie.
Na przeszkodzie sprzedaży stanął jednak protest jednego z dawnych właścicieli, który domagał się profitów z planowanej transakcji. W lutym 2009 roku sąd postanowił wstrzymać sprzedaż do wyjaśnienia sprawy.
- Mamy nadzieję, że dworek doczeka się wreszcie jednego właściciela, który przywróci mu dawną świetność – mówi Zdzisław Żak. Zapewnia jednocześnie, że konserwator sprawuje stały nadzór nad obiektem pilnując, aby nie popadał w dalszą ruinę.
Jak dowiedzieliśmy się w biurze firmy Stalmont, sąd odrzucił już roszczenia byłego właściciela i sprzedaż dworku wreszcie jest możliwa. Podobno ma on trafić w ręce architekta, który planuje stworzyć tam swoją pracownię.
- Uwierzymy jak zobaczymy – mówią na to mieszkańcy osiedla Dwór Oporów. – Po tylu latach bezczynności, trudno już wierzyć w takie zapewnienia.