Po godzinie 11 tory zablokowało ok. 120 osób. Przez ponad godzinę tłum przemieszczał się na nasypem od ul. Grabiszyńskiej do Dworca Głównego. Protestujący obwiniają pracodawcę, że przestał rozmawiać z centralami związków zawodowych na temat podwyżki.
- Wzrost płac obiecano w styczniu rok temu. Mamy marzec, a podwyżek nadal nie ma. Domagamy się od zarządu 200 złotych podwyżki zasadniczej. Zamiast tego dyrekcja proponuje nam premie. Na to nie możemy się zgodzić – podkreśla Władysław Tatarzyński, przewodniczący NSZZ Solidarność we Wrocławiu.
W proteście wzięło udział sześć różnych związków z branży kolejarskiej. Akcję mają powtórzyć w Koluszkach i na węźle łódzkim.
Pikietę cały czas osłaniała policja i sokiści z psami.
- Dlaczego nas tak pilnują? zapewne chodzi im, aby obyło się bez jakichś nieodpowiedzialnych zachowań – dodaje Władysław Tatarzyński.
Pociągi poprowadzono objazdami.
Bardziej napięta atmosfera panowała na Dworcu Głównym, gdzie policjanci w bojowym rynsztunku pilnowali kibiców jadących na mecz. Obyło się jednak bez incydentów.