Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Złe miejsce

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
- Jak jest ciepło, to się najbardziej lubię bawić w chowanego i ganianego – mówi Łukasz, ośmioletni pacjent wrocławskiej Kliniki Hematologii i Onkologii Dziecięcej. - Tu jest super, tyle fajnych zakamarków. Problem w tym, że zabawy w budynkach kliniki grożą dzieciom śmiertelnym niebezpieczeństwem.

- Proszę popatrzeć - tutaj są ławeczki, na których w lecie często przesiadują mamy naszych pacjentów. Dwa metry od nich jest taki zakamarek, w którym chętnie bawią się dzieci – prof. Alicja Chybicka wskazuje miejsce w rogu budynku kliniki przy ul. Bujwida, teraz ogrodzone czerwono-biała taśmą. Za taśmą leży roztrzaskana, betonowa płyta.

O włos od tragedii

Płyta odpadła w zeszłym tygodniu z  balkonu na drugim piętrze kliniki. Spadając, uszkodziła ścianę budynku i rozbiła się o bruk. Okna na pierwszym piętrze przetrwały tylko dlatego, że są zasłonięte kratami. – To cud, że nikomu nic się nie stało – komentuje prof. Chybicka. – Gdyby płyta runęła na dziecko, doszłoby do tragedii.

To nie pierwszy raz, kiedy personel szpitala mówi o cudzie. W styczniu ubiegłego roku, na łóżko w jednej sal zawalił się sufit. Korzystali z niej mali pacjenci, wymagający szczególnej opieki i sterylnych warunków. Na szczęście w chwili wypadku sala była pusta. – Przykłady można mnożyć – mówi szefowa kliniki. – Woda cieknąca ze ścian, pękające rury... To nie jest dobre miejsce.

Wiekowa ruina

Kompleks przy ul. Bujwida, w którego skład wchodzą budynki kliniki, został wybudowany ponad 100 lat temu. Kiedyś znajdowała się tu klinika psychiatrii i chorób nerwowych. Dwa piętra dobudowano w 1989 roku, ale pod wieloma względami ich stan jest jeszcze gorszy, niż przedwojennych konstrukcji. Balkon, z którego odpadła płyta, pochodzi właśnie z tego okresu.

Kilka kroków dalej stoi słynna „Willa Alzheimera”, w której obecnie znajduje się Dom Nadziei Jana Pawła II”. Niemiecki psychiatra i neuropatolog mieszkał tam przez trzy ostatnie lata swojego życia, do 1915 roku. Z okien kliniki rozciąga się widok na założony w 1866 roku cmentarz św. Wawrzyńca.

– To miejsce jest zabytkowe, ma „duszę”, ale nie jest dobre dla dzieci – mówi prof. Chybicka. - Już sam cmentarz za oknem nie działa dobrze, nie mówiąc o walących się balkonach. W podwórku stoją poniemieckie budynki, których stan pozostawia wiele do życzenia. A przecież dzieciaki są ciekawskie, wszędzie chcą zaglądać. Aż strach pomyśleć, czym to się może skończyć.

Park zamiast cmentarza

Rozwiązaniem problemów personelu i pacjentów kliniki ma być jej przeniesienie do kampusu „Nowej Akademii Medycznej” przy ul. Borowskiej. – Byliśmy „zaplanowani” do budynku C, ale miałoby to nastąpić w bliżej nieokreślonej przyszłości - mówi Alicja Chybicka. – Dlatego wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Udało nam się, decyzją senatu i rektora Akademii Medycznej, uzyskać teren pod nową siedzibę kliniki na terenie kompleksu przy Borowskiej. To pięknie położona działka, przylegający bezpośrednio do parku przy ul. Weigla. Zamiast cmentarza, dzieci z okien będą widziały ten park. To będzie dla nich dużo bardziej atrakcyjny teren do zabaw, niż przedwojenne mury.

Najważniejsze jest jednak zdrowie małych pacjentów. Budynek będzie wpięty w kompleks Akademii Medycznej, więc dzieci bez problemu będą mogły dostać się na tomografię komputerową, PET, oddział chirurgiczny czy reanimacyjny.

Przylądek Nadziei za... 70 milionów

Szacowany koszt budowy nowej kliniki, zwanej już powszechnie „Przylądkiem Nadziei” to gigantyczna suma 70 mln zł. Od grudnia ubiegłego roku, pieniądze na ten cel zbiera Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”.

– Pomoc obiecała też Akademia Medyczna, były wicemarszałek Piotr Borys, przedstawiciele ministerstwa zdrowia – wylicza prof. Chybicka. – Będziemy się też ubiegać o pomoc z Unii Europejskiej, ale najpierw musimy sami zebrać całą sumę.

Szefowa szpitala ma już na to pewien pomysł.

– Jest nas przecież 38 milionów. Gdyby tak zrobić pospolite ruszenie i gdyby każdy dołożył dwa złote, to dzieciaki miałyby postawioną klinikę – mówi.


KT



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl