Oddział ginekologiczno - położniczy w szpitalu na Kamieńskiego przeżywał ostatnio prawdziwe oblężenie. Był najpopularniejszym miejscem narodzin nowego pokolenia wrocławian. W konsekwencji część kobiet leżała na korytarzach czy na łóżku poporodowym.
- Chciałby wszystkich uspokoić, nie było żadnego ataku bakterii, tylko zwykłe przepełnienie – tłumaczy prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor szpitala przy ul. Kamieńskiego.
- Przepełnienie zaczęło stwarzać niebezpieczeństwo – mówi pracownicy placówki. - Obawailiśmy się załamania statusu bezpieczeństwa higienicznego, który na porodówce ma najwyższy priorytet.
Teraz na porodówce przy Kamieńskiego jest już na pewno bezpiecznie. Do tej pory do szpitala przyjmowano o około 10 rodzących kobiet za dużo. Dyrekcja zapowiedziała, że trzeba to będzie zmienić.
Czytaj również
Nie bakterie tylko przepełnienie