Rywalizacja strongmena z wioślarzem odbywała się na dystansie 500 metrów. W wiosłowaniu "na sucho" lepszy okazał się Pudzianowski. Wygrał z czasem 1:25,4 sek, Rańda był o 7,2 sek. wolniejszy. Wioślarz miał za sobą jednak wyczerpujący wyścig, w którym rywalizował z profesjonalistami na dystansie 2 kilometrów i tam na jakąkolwiek taryfę ulgową nie mógł sobie pozwolić. Pewnie zdobył mistrzostwo Polski w wadze lekkiej w wyścigu, będącym również memoriałem znanego wrocławskiego dziennikarza, tragicznie zmarłego Irka Maciasia.
Mimo wszystko Rańda był pod wrażeniem dobrej dyspozycji Pudziana. - Mariusz pokazał klasę, myślałem, że jako siłacz będzie pracował tylko i wyłącznie rękami. On jednak starał się również podpływać i to dało mu przewagę - mówił wicemistrz olimpijski z Pekinu czwórce wagi lekkiej. - Bieg z Mariuszem potraktowałem jednak nieco ulgowo, bo liczyło się dla mnie przede wszystkim zdobycie mistrzostwa i tam dałem z siebie wszystko - dodawał Rańda.
XIX mistrzostwa Polski na ergometrze wioślarskim przyciągnęły do hali Orbita w sobotnie południe grubo ponad tysiąc widzów. Impreza pokazała, że w mieście jest nie tylko zapotrzebowanie na piłkę nożną, ale publiczność potrafi dopingować wiele innych dyscyplin.
Rewanż Rańdy na Pudzianie już za rok. Szykują się kolejne emocje, bo siłacz ma poprowadzić do boju czterosobowy team strongmenów przeciwko olimpijskiej osadzie kierownika Rańdy.