Przedsiębiorstwo Ziajka, które wygrało przetarg na modernizację toru miało rozpocząć prace na początku stycznia. Tymczasem do dzisiaj na dobre się one nie rozpoczęły. Na stadionie zdemontowano na razie bandy i uporządkowano teren i na tym prace stanęły.
- Z powodu tęgiego mrozu mamy pewne problemy z postępem prac. Na razie rozpoczęły się drobne roboty kanalizacyjne - wyjaśnia Zdzisława Fabiniak, dyrektor Ziajki.
- Jak tylko warunki pogodowe zaczną nieco bardziej sprzyjać ruszymy pełną parą - dodaje.
Termin zakończenia robót, czyli 1 kwietnia zbliża się nieubłaganie. Wykonawca ma jeszcze dwa tygodnie w rezerwie, bo żużlowcy Betardu pierwsze spotkanie we Wrocławiu pojadą dopiero 17 kwietnia. Pytanie tylko gdzie będą trenować, jeśli ich własny tor będzie rozkopany.
Przypomnijmy, że przebudowa toru żużlowego to pierwszy etap renowacji całego Stadionu Olimpijskiego. Na tym etapie wymieniona zostanie nawierzchnia i ułożony zostanie system drenażu. To właśnie te dwie czynności pochłoną najwięcej środków. - Trzeba będzie wybrać około pół metra nawierzchni, a tego nikt od niepamiętnych czasów nie robił – podkreśla prezes MCS, gospodarz stadionu Waldemar Biskup.
Zmieniona zostanie trajektoria toru, krawężników, o 70 cm zostaną podwyższone łuki, a prosta ulegnie poszerzeniu. Jej szerokość ma oscylować w granicach 11-12 m. Wymienione zostaną wadliwe bandy. Część z nich przeszła już renowację w ubiegłym roku i obecnie tylko kilka wymaga naprawy. Cały tor zostanie znacznie skrócony z obecnych 386 do 330 metrów.