Gracz rundę wiosenną spędzi jeszcze we Wrocławiu, ponieważ jego umowa z klubem z Oporowskiej wygasa dopiero z końcem czerwca. W Śląsku chciano przedłużyć wygasającą za kilka miesięcy umowę z pomocnikiem i dać mu nawet podwyżkę. Do rozmów na ten temat miało dojść z menadżerem Gancarczyka w tym tygodniu. Ale już w weekend dogadał się on z warszawską Polonią.
Śląsk nie zarobi na tym transferze ani złotówki, bo zgodnie z prawem gracz, któremu wygasa kontrakt może już pół roku wcześniej podpisać nową umowę z innym klubem. Formalnie więc Janusz Gancarczyk do końca obecnego sezonu będzie mógł grać w barwach zielono-biało-czerwonych. To jednak wątpliwe. Jak pokazała przeszłość i przypadek Krzysztofa Ostrowskiego, który rok temu przeszedł do Legii, piłkarze podpisujący umowy z innym pracodawcą zgodnie z polityką kadrową klubu nie mają już szans na występy w składzie Śląska.
Janusz Gancarczyk trafił do Wrocławia z Górnika Polkowice w 2007 roku. W 44 meczach rozegranych w lidze strzelił 5 bramek. Ze Śląskiem świętował zdobycie w 2009 roku Pucharu Ekstraklasy.
Polonia Warszawa zainteresowała się graczem po tym, jak wpadł on w oko obecnemu trenerowi "czarnych koszul" Jose Marii Bakero w spotkaniu obu drużyn. Janusz Gancarczyk jest też reprezentantem Polski. W kadrze Franciszka Smudy rozegrał kilkanaście minut w wygranej 1:0 konfrontacji z Kanadą.