Mieszkańcy Biskupina od lat mają kłopoty z liśćmi podrzucanymi na ul. Olszewskiego. Rok temu strażnicy miejscy złapali na gorącym uczynków dwie osoby, które podrzucały liście z sąsiednich posesji.
Trudno jest nie tylko udowodnić ten proceder, ale również złapać kogoś na gorącym uczynku. Ludzie z daleko nas wypatrują. Nie jest to trudne, bo w oczy rzucają się nasze jaskrawe kamizelki – informuje Piotr Szereda, strażnik osiedlowy z Biskupina.
Jeszcze 10 lat temu ludzie pozbawiali się liści paląc je w ogródkach. Zaprzestano tego po mandatach z powodu zadymienia pasa drogi. Niektórzy zaczęli je kompostować, ale wymaga to pracy. Większość workuje do plastikowych worków i podrzuca.
W Zarządzie Zieleni Miejskiej we Wrocławiu (ZZM) poinformowano nas, że wszystkie worki podrzucane przy ulicy Olszewskiego, Karłowicza, Lipińskiego i na terenach zielonych pochodzą z prywatnych posesji.
Tę ulicę sprzątamy na końcu, czyli pod koniec grudnia. Powód? Gdy wywoziliśmy liście wcześniej efekty naszej pracy nie były widoczne. Ludzie podrzucają worki, do ostatniego liścia na swojej posesji – informuje Małgorzata Nowak z Zarządu Zieleni Miejskiej we Wrocławiu.
Problem jak bumerang powraca, co roku. Dwa lata temu worków było tak dużo, że zasłaniały jezdnię. W tym roku gnijące liście zalegają na chodnikach i trawnikach.