Na Wyspie Słodowej wisi kilka tabliczek z napisem "Zakaz wprowadzania psów". Niestety właściciele czworonogów albo go nie zauważają, albo nie chcą zauważyć.
- A co mi tam zakaz, piesek przecież musi załatwić swoją potrzebę – krzyczy jedna z właścicielek psa spacerująca po Wyspie Słodowej. - Pan to zwierząt pewnie nie kocha, a jak nie kocha pan zwierząt, to pewnie ludzi też – dodaje uciekając szybko z miejsca, które przed chwilą "oznakował" jej wilczur.
Za nieprzestrzeganie przepisów dotyczących trzymania zwierząt w mieście grozi mandat w wysokości 200 złotych. Dotyczy to zanieczyszczania miasta, łamania zakazów wyprowadzania psów i prowadzenia zwierząt bez smyczy lub kagańca w miejscach gdzie to jest wymagane.
Sławomir Chełchowski z wrocławskiej Straży Miejskiej przyznaje, że właściciele psów sprawiają sporo kłopotów funkcjonariuszom.
- Strażnicy Miejscy wystawiają średnio trzy mandaty dziennie – mówi Chełchowski.
Praktycznie nie zdarza się, że właściciele psów sprzątają po swoich pupilach, a przecież są dostępne specjalne woreczki, a miasto ustawiło kilkadziesiąt pomarańczowych koszy na pozostałości po czworonogach.
- Nie dosyć, że wszędzie pełno psich kup, to jeszcze wielkie bydlaki chodzą bez kagańca – denerwuje się Klaudia. - Jak widzę takiego wilczura, to po prostu mnie strach bierze. Pewnie jak pies pogryzie jakieś dziecko, to się tym bardziej zajmą.