Wanda R. (52 lata), pracowała jako księgowa w dużym wrocławskim przedsiębiorstwie. Kobieta miała słabość do wyścigów konnych. Na początku wygrywała. Jednak los później się odwrócił…
Kobieta zaczęła popadać w długi. Z kasy firmy „pożyczyła” kilkaset tysięcy złotych, które przegrała. Finał sprawy był smutny. Nie dość, że dyscyplinarnie wyleciała z pracy, to trafiła też do więzienia. Ostatecznie spłaciła niewielki procent długów. Musiała też sprzedać mieszkanie za ok. 400 tys. złotych. Do tego doszły problemy rodzinne i w konsekwencji rozwód. Hazardzistka winna jest jeszcze bankom pół miliona złotych.
- Księgowa warunkowo opuściła zakład karny. Obecnie mieszka w wynajętym pokoju. Po stracie wszystkiego nastąpiły myśli samobójcze z ogromnym poczuciem winy. Ma również świadomość, że do końca życia nie spłaci długów – opowiada Łucja Szajda, kierowniczka Przychodni Leczenia Uzależnień przy ul. Reymonta we Wrocławiu.
Kolejny przykład patologicznego hazardu: Krzysztof Z. (41 lat) właściciel firmy budowlanej podczas przerw obiadowych zaczął grywać na jednorękim bandycie. - Na początku wrzucał po 5 złotych i wygrywał. Kiedy skończył się etap wygrywania mężczyzna wziął kredyt. Wszystko przegrał. Rzuciła go dziewczyna. Grozi mu komornik – opowiada Łucja Szajda.
Do tragicznego zdarzenia spowodowanego hazardem doszło niedawno w stolicy. We wrześniu 22-letni Piotr M. z warszawskiego Ursynowa zamordował pracownika salonu z automatami do gier hazardowych. - Z naszych ustaleń wynika, że prawdopodobnym motywem zbrodni były długi. Piotr M. przyznał się, że jest nałogowym hazardzistą – informuje Mariusz Sokołowski, rzecznik warszawskiej policji.
O czym myśli hazardzista
Według specjalistów nie każde granie nałogowe stwarza problemy. Istnieje jednak hazard patologiczny, który ma numer statystyczny i jest chorobą. Można go rozpoznać wówczas, gdy gracz traci nad sobą kontrolę. Traci wówczas nie tylko pieniądze, ale dom, przyjaciół i rodzinę.
- Uzależnienie od hazardu ma pewną dynamikę. Na początku pojawia się proces, który wchłania gracza, czyli efekt wygrywania. To powoduje bardzo przyjemny stan emocjonalny, euforię i dowartościowanie – tłumaczy kierowniczka przychodni. Na tym etapie powinno się przerwać grę. Jednak z czasem hazardzista chce więcej wygrywać. Skupia się wyłącznie na możliwościach pożyczek i kombinacjach gry.
Hazardu w przeciwieństwie do alkoholizmu lub narkomanii nie leczy się farmakologicznie. Jedyną formą jest psychoterapia, czyli wielogodzinne rozmowy z psychologiem. Nieobliczalne szkody, może wyrządzić chory w ostatnim stadium, kiedy uroi sobie, że był oszukiwany.
Punkty Anonimowych Hazardzistów
We Wrocławiu istnieją dwa punkty terapeutyczne AH, czyli anonimowych hazardzistów. Jeden mieści się w klubie abstynenta przy ul. Jedności Narodowej. Drugi w punkcie przy Wybrzeżu Konrada Korzeniowskiego.
Przerwanie terapii powoduje najczęściej powrót do nałogu. W tym czasie widok np. ruletki, kart do gry, jednorękiego bandyty czy kumulacji totolotka jest tzw. wyzwalaczem. Działa to wabiąco podobnie jak reklama wódki na alkoholika.
W jednym z wrocławskich kasyn powiedziano nam, że nie wpuszczają nałogowych hazardzistów. - Bardzo często nałogowi gracze sami proszą, aby ich nie wpuszczać. Respektujemy ich prośbę. Muszą wtedy sami wypełnić dokument potwierdzający ich żądanie i złożyć pod nim podpis – informuje Mariusz Nieśmiałowski z biura dużej sieci kasyn w Polsce.