Do kradzieży auta doszło we wrześniu w Holandii. Z pokrzywdzonym skontaktował się telefonicznie nieznany mężczyzna, który poinformował go, że może on odzyskać samochód. Wcześniej musi jednak zapłacić 1600 euro.
Pokrzywdzony poinformował o tym fakcie policję, a następnie umówił się z rozmówcą na spotkanie. Do spotkania doszło, w godzinach wieczornych na jednej ze stacji paliw, działającej na terenie wrocławskiej dzielnicy Fabryczna. Stamtąd pokrzywdzony i podejrzany przejechali w rejon jednego ze wskazanych przez nieznanego mężczyznę parkingów osiedlowych. Tam miało dojść do transakcji.
- Podejrzany nawet nie spodziewał się, że przez cały czas obserwowany jest przez policjantów, którzy przygotowali zasadzkę - mówi Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - Gdy doszło do przekazania pieniędzy, funkcjonariusze wkroczyli do akcji, zatrzymując mężczyznę. Okazał się nim 42 – letni mieszkaniec Bydgoszczy. Po chwili policjanci odnaleźli również samochód, stojący na parkingu wśród innych zaparkowanych tam aut.
Zatrzymany trafił do policyjnego aresztu. Obecnie funkcjonariusze wyjaśniają szczegółowo okoliczności kradzieży. Mężczyźnie może teraz grozić kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności.