- Komisja bada jeszcze przyczyny wypadku, ale było to albo niezachowanie dozwolonej prędkości, albo niedostosowanie się do wskazań semafora – mówił zaraz po wypadku Oskar Olejnik z Zakładu Linii Kolejowych we Wrocławiu. - Dwanaście z trzynastu wagonów składu zjechało z toru. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Pociągiem pospiesznym spółki Intercity z Krakowa do Świnoujścia jechało ponad 200 podróżnych. Dwie osoby zostały lekko ranne. Drobne potłuczenia i otarcia opatrzono na miejscu. Nie było potrzeby hospitalizacji.
- Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, lokomotywa stała w odległości 300 metrów od reszty składu – relacjonuje Krzysztof Zaporoski z biura prasowego dolnośląskiej policji. – Maszynisty nie było w środku.
Policjanci i pracownicy Straży Ochrony Kolei rozpoczęli poszukiwania. Po krótkim czasie odnaleźli 34 – letniego Artura K., który ukrywał się w pobliskich krzakach. Był kompletnie pijany. W wydychanym powietrzu miał trzy promile alkoholu. Za spowodowanie katastrofy w ruchu kolejowym grozi mu do 10 lat więzienia. Natychmiast został zwolniony z pracy w Intercity. – Policjanci przewieźli go do aresztu w Trzebnicy – wskazuje Krzysztof Zaporowski. – Dopiero kiedy wytrzeźwieje, będzie można przeprowadzić czynności wyjaśniające z jego udziałem.
Ewakuowanym pasażerom pociągu funkcjonariusze policji rozdawali koce i udostępniali radiowozy do ogrzania się. Od godziny 3 w nocy, specjalne autobusy przewoziły ich na Dworzec Główny we Wrocławiu. Trasa Wrocław – Rawicz do rana była nieprzejezdna. - O 7.15 otwarty został jeden tor w kierunku Poznania, po którym pociągi kursują w dwie strony – wskazuje Oskar Olejnik. - Związane z tym opóźnienia mogą wynieść nawet 60 minut.
Drugi tor ma zostać otwarty w przeciągu kilku dni. Wykolejony pociąg spowodował uszkodzenia torów, semaforów i sieci trakcyjnej.