Niektórzy twierdzili, że był makietą statku. Inni, że była to część niemieckiej łodzi podwodnej U-boot.
Jednak po technikum pozostało wiele pamiątek. Przed budynkiem stały kotwice oraz, wspominana wcześniej, makieta statku. Jedna z hipotez mówi, że była to część niemieckiej łodzi podwodnej U-Boot. Porównując archiwalne fotografie okrętów z tym, który stał we Wrocławiu, można dopatrzeć się pewnych podobieństw. Przyczyn tej hipotezy należy doszukiwać się w plotkach, które swojego czasu krążyły po szkole. Mówiono, że fragment niemieckiej łodzi podwodnej był w 1948 roku eksponatem na Wystawie Ziem Odzyskanych i stamtąd został przeniesiony przed budynek przy al. Brücknera.
Inna wersja opowieści mówi, że tylna część kiosku U-Boota mogła zostać zbudowana w stoczni rzecznej przy ul. Kwidzyńskiej i następnie przetransportowana na teren szkoły. Historycy twierdzą, że jest to wersja dość prawdopodobna, ponieważ we wrocławskich stoczniach konstruowano takie części. Były one transportowane barkami do Szczecina i na miejscu montowane. – Mnie ta historia trochę śmieszy. Rozmawiałem z jednym z naszych pracowników i on twierdzi, że to nie jest żaden U-Boot, tylko makieta statku, którą składał i spawał, gdy szkoła przeniosła się w obecne miejsce – mówi kierownik administracyjny Zespołu Szkół nr 14.
W lipcu szkoła obiekt sprzedała. – Wystąpiliśmy do wydziału oświaty i dostaliśmy pozwolenie na sprzedaż pod warunkiem, że obiekt nie jest wpisany na listę zabytków. Od wojewódzkiego konserwatora zabytków otrzymaliśmy pismo, z którego wynika, że makieta nie jest chroniona prawem. Statek przeszkadzał nam podczas prac remontowych oraz stanowił zagrożenie dla uczniów – opowiada Marek Łaźnia, dyrektor zespołu szkół. Wcześniej próbowano szukać innych metod. Dyrekcja chciała przekazać symbol stowarzyszeniu absolwentów technikum, jednak nie było ono zainteresowane kupnem. – Ta makieta była w bardzo złym stanie. Wykonaliśmy ekspertyzę i okazało się, że taniej by było wykonać nowy, niż wyremontować obecny. Nie było nas stać na taką inwestycję – twierdzi Waldemar Rybicki, prezes Towarzystwa Żeglugi Śródlądowej. Sprzedany statek trafił w ręce prywatnego kolekcjonera – absolwenta technikum. O tym, czy jest to prawdziwa niemiecka łódź podwodna – U-Boot w wersji VII C, czy tylko wykonana kilkanaście lat później atrapa mają zadecydować ekspertyzy.
Część absolwentów Technikum Żeglugi Śródlądowej nie może się pogodzić z tym, że symbol, który stał przed szkołą przez ponad 50 lat, został usunięty. Obecnie dyrekcja planuje usunąć ze swojego terenu kotwice. Prawdopodobnie zostaną one zakupione przez członków Towarzystwa Żeglugi Śródlądowej.