- Trudno. Pod koniec sierpnia pojadę do Francji zrealizować swoje marzenie. Do przelotu przygotowywałem się 3 lata, więc nie puszczę tego płazem. Wystartuję w mniej oficjalnych okolicznościach – przekonuje Stanisław Pasternak.
25 lipca na lotnisko niedaleko Calais przyjechali piloci z wielu stron świata. Wszystkim przyświecał jeden cel: przelecieć swoją maszyną nad kanałem La Manche i bezpiecznie wylądować w Anglii.
Pierwszego takiego wyczynu dokonał równo sto lat temu Louis Bleriot.
- W pierwszy dzień pozwolono wystartować tylko francuskiemu pilotowi. Z tego, co wiem, obywatel Szwecji w ogóle nie poleciał. W kolejny dzień wystartował Niemiec. Okazało się, że rocznica nie jest spontaniczną imprezą, a w pierwszej kolejności mogą lecieć jedynie piloci z dużych mocarstw – tłumaczy emerytowany pilot z Lutyni.
Polak nie dojechał do Francji, bo nie posiadał ważnych dokumentów dopuszczających jego maszynę do lotu przez Urzędu Lotnictwa Cywilnego w Warszawie.
Wcześniej jednopłat przewieziono w częściach na lotnisko w Mirosławicach, gdzie zorganizowano próby silnikowe i kontrolę dokumentacji technicznej. Na miejsce nie dotarł jednak pilot oblatywacz, który jako pierwszy musi poderwać do lotu maszynę.
Stanisław Pasternak zapewnia jednak, że do końca sierpnia załatwi wszelkie formalności.
- Wystartuję bez wielkiej pompy. Zresztą od samego początku planowałem, że przelot będzie kameralny – podkreśla.
Mieszkaniec Lutyni ukończył historię sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim. Już w czasie studiów latał szybowcami.
W latach 70. szkolił pilotów w Aeroklubie Wrocławskim. Latał też w Egipcie i Iranie.
W Sudanie jako pilot agro ochraniał pola bawełny. Łącznie w powietrzu spędził siedem tysięcy godzin.