Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Tym nożem ścięto 755 osób

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W latach 70. więzienie przy ulicy Kleczkowskiej przekazało Muzeum Miejskiemu we Wrocławiu dwa noże od gilotyny, strój kata i kosz na głowy.

Do czasów II wojny światowej w więzieniu wykonywano wyroki śmierci przez powieszenie i ścięcie gilotyną. Według dokumentów ścięto tam 755 osób. Najwięcej Czechów i Słowaków (380). W roku 1943 wykonano najwięcej wyroków. Pierwszą obywatelką polską była robotnica Maria Adamska z miejscowości Skokowa. Wyrok wykonano o godzinie 5.40.

Łącznie z zakładzie karnym przy Kleczkowskiej ścięto 264 Polaków m.in. inżynierów, mechaników, redaktorów i robotników.

Z przekazanych do muzeum przedmiotów pozostało dziś jedynie ostrze, które można oglądać w Pałacu Królewskim przy ulicy Kazimierza Wielkiego.

- Nie udało nam się odnaleźć kosza na głowy. Drugie ostrze razem z kompletnym strojem kata zaraz po przekazaniu pojechało do Związku Radzieckiego. Obecne ostrze waży kilkadziesiąt kilogramów. Przekazano je w drewnianej skrzyni – mówi Ewa Pluta, rzecznik Muzeum Miejskiego we Wrocławiu.

Co dalej działo się z odciętymi głowami? Według nieoficjalnych informacji trafiały one do Zakładu Medycyny Sądowej. Studenci na dobrze zachowanych głowach uczyli się preparowania czaszek i budowy mózgu.

- W zakładzie znaleźliśmy wiele dobrze zachowanych czaszek. Niestety wszystkie trafiły do instytutu anatomii. Po latach szukaliśmy je, ale żadnej nie odnaleźliśmy – tłumaczy prof. Tadeusz Dobosz, kierownik Zakładu Technik Molekularnych we Wrocławiu.

W osiemnastym i dziewiętnastym wieku gilotyną ścinano wyłącznie arystokratów. Uważano, że jest to najbardziej bezbolesna i humanitarna śmierć.

- Z pewnością ścięcie jest mniej bolesne od rozstrzelania czy powieszenia, gdzie człowiek może jeszcze pomęczyć się przez kilkanaście sekund. Podczas gilotynowania skazany czuje wyłącznie uderzenie ostrzem – dodaje prof. Dobosz.

Podczas Rewolucji Francuskiej codziennie w Paryżu ścinano kilkaset osób. Pewnego razu zażartował sobie pewien kat, który umieścił więźnia pod ostrzem i uderzył w szyję mokrym ręcznikiem. Więzień zmarł na atak serca.


Jacek Bomersbach



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl