Według analiz przeprowadzonych przez Wydział Infrastruktury i Gospodarki Urzędu Miejskiego, w ciągu ostatnich dwóch lat znacznie wzrosła średnia prędkość przejazdu najważniejszymi wrocławskimi trasami. W październiku 2007, jadąc z Bielan do wylotu na Warszawę, kierowcy poruszali się średnio z prędkością 17,6 km na godzinę. Na początku 2009 roku było to już 26, 4 km/godz. Podobnie sytuacja wygląda na trasach Bielany – wylot na Poznań, Leśnica – wylot na Opole, lotnisko – wylot na Jelcz czy Buforowa – wylot na Oborniki Śląskie.
- Zbadaliśmy przepustowość 7 najważniejszych tras we Wrocławiu – tłumaczy Elwira Nowak z Wydziału Inżynierii Miejskiej wrocławskiego magistratu. – Nasi pracownicy kilkakrotnie przejeżdżali danym odcinkiem o różnych porach dnia, wybierając potem najgorszy z wyników. Następnie porównaliśmy to z analizą dokonaną w 2007 roku.
Chociaż przepustowość tras wymaga jeszcze wielu usprawnień (średnie prędkości wahają się w granicach dwudziestu kilku kilometrów na godzinę), zmiany są dla kierowców odczuwalne. – Oczywiście, że mamy ciągle dużo do zrobienia, a część użytkowników dróg zawsze będzie niezadowolona – mówi E. Nowak. – Ludzie szybko zapominają, jakie były utrudnienia na Klecińskiej, Lotniczej, placu Powstańców Wielkopolskich czy w okolicy mostów Warszawskich. Tymczasem, dzięki nowym inwestycjom i bieżącym korektom organizacji ruchu, przejazd przez miasto jest znacznie łatwiejszy, niż kilka lat temu. Co więcej, obserwujemy to mimo dużego wzrostu liczby pojazdów, który w ostatnich latach sięgnął 8%.
O tym, że na tle innych miast w Polsce, życie wrocławskich kierowców do najtrudniejszych nie należy, świadczą też wyniki kontroli, przeprowadzonej przez NIK. – Na 35 prowadzonych w badanym okresie inwestycji drogowych, NIK miał zastrzeżenia w trzech przypadkach – mówi Paweł Czuma, dyrektor biura prasowego Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. – To bardzo dobry wynik zważywszy, że chodzi o poważne i skomplikowane zadania.
W raporcie z kontroli podkreślono również fakt, że Wrocław jest obok Warszawy jedynym miastem, w którym istnieją systemowe rozwiązania, pozwalające na koordynowanie remontów prowadzonych w pasie drogowym. Odpowiada za to zespół w Departamencie Infrastruktury i Gospodarki Urzędu Miejskiego. Raz w tygodniu zbiera się także Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, w której skład wchodzą przedstawiciele Wydziału Inżynierii Miejskiej, ZDiUM, MPK, policji i straży miejskiej. Na spotkaniach omawiana jest aktualna sytuacja na wrocławskich drogach i możliwości jej poprawy. - To bardzo ważne narzędzie, gdyż w wielu przypadkach wystarczy niewielka korekta organizacji ruchu, aby zwiększyć przepustowość danej ulicy czy skrzyżowania – mówi Elwira Nowak z WIM.
Mniej optymistyczny obraz wyłania się z analizy NIK, dotyczącej stanu dróg w największych polskich miastach. W złym lub bardzo złym stanie znajduj się 71% dróg w Warszawie, 60% w Krakowie i 53% w Gdańsku. Wrocław, w którym remontu wymaga 49% dróg, wyprzedziły co prawda tylko Łódź (48%) i Katowice (16%), ale i tak pozostaje jeszcze wiele do zrobienia.
- Nie twierdzimy, że jest idealnie, bo nie jesteśmy oderwani od rzeczywistości – mówi Paweł Czuma. - Jest jednak dużo lepiej, niż jeszcze 5 lat temu, a miasto ciągle realizuje nowe inwestycje. Główne trakty zaczynają wyglądać tak, jak w każdym zachodnioeuropejskim mieście.
Wnioski z kontroli NIK? P. Czuma: Robić swoje, starać się robić to jeszcze lepiej i konsekwentnie realizować zaplanowane projekty.