Marta K. od trzech lat jeździła po Polsce i wynajmowała mieszkania. Właścicieli - małżeństwa i samotnych mężczyzn brała na litość. Wszystkim wmawiała, że jest biedną sierotą i wychowywała się w domu dziecka.
- Kobieta wykorzystywała ludzką naiwność. Po ok. 3 tygodniach wyprowadzała się z mieszkania lub pokoju, który wynajmowała. Razem z nią znikała biżuteria, pieniądze i różne cenne przedmioty – informuje Paweł Petrykowski z biura prasowego dolnośląskiej policji.
Ponadto Marta K. poznając różnych mężczyzn wykorzystywała ich emocjonalne zaangażowanie. Robiła słodziutkie minki i wyłudzała od nich pieniądze pod różnym pretekstem, np. na wycieczkę, spłatę wcześniejszych długów czy też przedpłatę na nowe mieszkanie, nie mając zamiaru ich zwrócić. W tym czasie za oszustwa poszukiwała ją już inna prokuratura w kraju. W dzielnicy fabryczna nakryli ją wrocławscy policjanci. Oszustce udowodniono co najmniej kilkanaście tego typu czynów. Teraz Marta K. odpowie przed sądem. Grozi jej nawet 8 lat pozbawienia wolności.