Informacje o podejrzeniach i przypadkach choroby docierają do nas z kilkunastu krajów świata. Do poniedziałku zainteresowanie mediów skupiało się na Meksyku i Stanach Zjednoczonych, gdzie zmutowany wirus, zawierający geny grypy ludzkiej, świńskiej i ptasiej, rozpoczął swoją ekspansję.
Potem przyszedł czas na Hiszpanię, Wielką Brytanię, Niemcy i Francję, a podejrzenia szybko zamieniały się w potwierdzone przypadki wykrycia choroby. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, do tej pory w Meksyku zachorowało przynajmniej 27 osób (prawie 2000 osób jest objętych kwarantanną i podejrzewanych o zarażenie), w USA 40, w Kanadzie 6 i jedna osoba w Hiszpanii. Pojawiły się też doniesienia o Polakach, którzy wrócili z Ameryki Północnej z niepokojącymi objawami. Pierwszy taki komunikat napłynął z Zielonej Góry. Lekarze oddziału zakaźnego zatrzymali tam na obserwację kobietę ze stanem podgorączkowym, która spędziła urlop w Meksyku. Na razie wszystko wskazuje na przeziębienie ale sytuacja jest monitorowana.
Tragedii nie będzie
- Dotarcie wirusa do Polski jest już tylko kwestią czasu – powiedział nam Egbert Piasecki, wirusolog z wrocławskiego instytutu Polskiej Akademii Nauk. - Nie ma jednak powodów do paniki. Wirus H1N1 wykazuje wiele podobieństw do szczepów znanych już organizmowi człowieka, dlatego organizm będzie w stanie wytworzyć przeciwciała. Epidemia nie jest wykluczona, ale pandemii raczej się nie spodziewam.
Piasecki przewiduje, że nadchodząca teraz, pierwsza fala choroby objawi się w stosunkowo łagodny sposób. – Ciężki sezon grypowy czeka nas dopiero jesienią. Czego możemy się spodziewać? - Epidemiczne grypy sezonowe nie są niczym nowym – mówi wirusolog. - Niektóre przypadki można „wychodzić”, inne powalają do łóżka. Ten będzie najprawdopodobniej tym „powalającym”. Ciężkim, ale nie tragicznym.
Specjaliści zastrzegają jednak, że o mutacjach wirusa grypy trudno powiedzieć coś z całą pewności. – Działanie wirusów w żywych organizmach wciąż jest mało poznane – twierdzi Piasecki. – Musimy stale obserwować rozwój sytuacji, monitorować skalę zakażeń. W tym przypadku interesujące są informacje, że wirus atakował w Meksyku ludzi młodych, zwykle mniej narażonych na grypę. Te wszystkie doniesienia wymagają wnikliwej analizy.
Szczepionki nie tak szybko
Przed nową odmianą wirusa trudno się zabezpieczyć, gdyż jest on odporny na stosowane do tej pory szczepionki. Wydział Zdrowia UM we Wrocławiu zachęca do działań profilaktycznych: częstego mycia rąk, unikania kontaktów z osobami, które w ostatnim okresie przebywały na terenie krajów dotkniętych chorobą i u których występują objawy grypy oraz dbania o utrzymanie wysokiego poziomu odporności naturalnej. W przypadku wystąpienia objawów grypowych należy niezwłocznie zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu i poinformować go o ewentualnym ryzyku zarażenia się wirusem. - Działania profilaktyczne zawsze są wskazane, ale raczej nie uda się w ten sposób powstrzymać rozprzestrzeniania choroby – mówi Piasecki. – Niewiele da także izolowanie zarażonych, gdyż wirus rozwija się stosunkowo długo. Zanim wystąpią objawy, chory zdąży zarazić innych.
Leczenie chorych na świńską grypę przypomina postępowanie w przypadku innych jej odmian. Piasecki wskazuje, że u większości ludzi organizm sam da sobie radę z chorobą. - W ciężkich przypadkach, chory może otrzymać leki przeciwgrypowe – mówi. – Spośród ich czterech rodzajów, dwa które są skuteczne także w przypadku nowej odmiany choroby.
Rozwój choroby mogłaby powstrzymać szczepionka, nad którą już rozpoczęto pracę. Specjaliści oceniają minimalny czas na ok. osiem tygodni. – Izolowanie szczepów, namnażanie, oczyszczanie, potem testy kontrolne – wylicza Piaseki. – To bardzo czasochłonny proces. Trzeba też pamiętać, że opracowanie szczepionki nie jest równoznaczne z zapewnieniem jej dostępności. Pierwszeństwo będą miały kraje producentów. Wszystko wskazuje więc na to, że pierwszy sezon świńskiej grypy Polacy będą musieli przejść o własnych siłach.
Wrocław zwiera szyki
Pomimo uspokajających komunikatów kierowanych do mieszkańców, wrocławskie i dolnośląskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo przygotowują się na najgorsze. W Urzędzie Wojewódzkim spotkali się w poniedziałek szefowie wydziałów zarządzania kryzysowego, polityki społecznej, Wojewódzki Inspektor ds. ochrony zdrowia zwierząt i Wojewódzki Inspektor Sanitarny. - Na Dolnym Śląsku nie ma na razie zagrożenia zakażeniem wirusem grypy świń – powiedział nam Józef Rzemień, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego UW. - Musimy być jednak przygotowani na rozwój sytuacji. Wszystkie jednostki zostały poinformowane o potencjalnych zagrożeniach, a sprawa jest na bieżąco monitorowana.
Komunikaty o konieczności wnikliwego badania pacjentów z objawami grypy trafiły do dolnośląskich szpitali i przychodni. - Wytypowaliśmy także szpitale i jednostki straży pożarnej, które będą odpowiedzialne za bezpieczny transport chorych zakaźnie i przygotowanie dodatkowych miejsc ich izolowania – mówi Rzemień. - Tzw. izolatoria podciśnieniowe to duże namioty, w których można ulokować chorych w razie braku miejsc na szpitalnych oddziałach chorób zakaźnych. Ponadto, na terenie województwa znajdują się cztery izolatoria, które mogą przyjąć chorych w razie wybuchu epidemii. Rzemień wskazuje również, ze w szpitalach trwa sprawdzanie zaopatrzenia w potrzebne leki.
Na wypadek wybuchu epidemii przygotowany jest także Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta. - Nasza rola jest pomocnicza w stosunku do działań służb powiatowych i wojewódzkich – mówi Stanisław Kosiarczyk, dyrektor wydziału. - Dysponujemy odpowiednim sprzętem, ubraniami, maskami, które mogą być użyte w sytuacji zagrożenia. Na bieżąco monitorujemy sytuacje i jesteśmy w stałym kontakcie z innymi służbami.
Samoloty na pierwszy ogień
Na lotnisku w Strachowicach działania prowadzą pracownicy portu lotniczego i funkcjonariusze straży granicznej. - Naszym głównym zadaniem jest informowanie przylatujących i wylatujących pasażerów o potencjalnych zagrożeniach – mówi Renata Sulima, rzecznik Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej. - W wielu ogólnodostępnych punktach lotniska można znaleźć ulotki informacyjne dotyczące wirusa świńskiej grypy. Informacja jest dostępna w języku polskim i angielskim.
Pasażerowie wylatujący z Wrocławia dowiadują się z ulotek, że w związku ze stwierdzeniem wystąpienia przypadków zakażeń wirusem grypy świń u ludzi w Meksyku i Stanach Zjednoczonych, Główny Inspektorat Sanitarny zaleca unikanie bliskiego kontaktu z osobami wykazującymi objawy grypy, częste mycie rąk wodą z mydłem, unikanie dotykania rękami oczu, nosa i ust oraz stosowanie się do zaleceń miejscowej służby zdrowia. Odwiedzający rejony zagrożone powinni także pozostać w domu, jeśli zauważą u siebie objawy grypopodobne, a podczas kaszlu i kichania zakrywać usta i nos chusteczką.
Osoby wracające do kraju są informowane, że jeżeli w ciągu 10 dni zauważą u siebie objawy typu : podwyższona temperatura, osłabienie, kaszel, brak apetytu, katar czy ból gardła, powinny natychmiast zgłosić się do lekarza i powiedzieć mu o pobycie w rejonie występowania wirusa.
- Nasi funkcjonariusze zwracają również uwagę na podróżnych, których stan może wskazywać na chorobę. Takie osoby są natychmiast informowane o zagrożeniach i kierowane do lekarza – mówi Sulima. - Na szczęście do tej pory nie otrzymaliśmy żadnych niepokojących sygnałów.
Paniki nie widać też w biurach podróży, które oferują wrocławianom wycieczki do Meksyku. - Nawet w tej chwili mamy tam grupę turystów i nic nie wskazuje na to, żeby ich plan pobytu czy powrotu miał ulec zmianie – mówi Mateusz Gałan z wrocławskiego oddziału biura Neckermann. - Nie ma też żadnych zmian odnośnie przyszłych wyjazdów.