Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Prawie jak parowce

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wrocławscy armatorzy szukają sposobów, aby urozmaicić rejsy swoimi pasażerom. Na wody Odry wypłyną w tym roku dwie łodzie, stylizowane na dawne statki parowe.

Tętniące życiem bulwary, nadbrzeżne restauracje, majestatyczne statki parowe – takie obrazy znamy dziś jedynie z przedwojennych widokówek. Okresem rozkwitu wrocławskiej „białej floty” był przełom XIX i XX, a jej początki sięgały 1870 roku, kiedy na Odrze pojawiły się pierwsze statki parowe budowane specjalnie jako pasażerskie i wycieczkowe. W całych Niemczech, pod koniec XIX wieku pływało ich ok. 1000. We Wrocławiu królowały „Natalie”, „Germania”, „Oder” , „Silesia”, „Wintermarchen” czy „Traumschiff”, który mieścił na pokładzie 512 pasażerów.

Pierwszym statkiem powojennej wrocławskiej floty pasażerskiej była „Kinga”, najstarszy z eksploatowanych na Odrze po II wojnie światowej parowców. Podczas Wystawy Ziem Odzyskanych w 1948 roku, obwoziła po Wrocławiu wycieczki zwiedzających z całego kraju. W 1950 roku statek został przemianowany na „Leninio”. W 1965 trafił na złom. – Podobny los spotkał wiele wrocławskich parowców – mówi Stanisław Januszewski, prezes Fundacji Otwartego Muzeum Techniki. – Od połowy lat 60 – tych były sukcesywnie cięte na blachy.

Rejs w stylu retro

Widoki znane z przedwojennych rycin zainspirowały wrocławskiego armatora, Rafała Hordejuka do umieszczenia elementów charakterystycznych dla parowców na łodziach o napędzie motorowym. Znana już wrocławianom „Nereida” i nowa, sprowadzona z Niemiec łódź „Wiktoria” zostaną zaopatrzone w tylne koła napędowe i kominy, z których będzie wydobywał się czarny dym. - Dym może być właściwie każdego koloru, bo do jego wytworzenia posłużą urządzenia wykorzystywane m.in. w dyskotekach – tłumaczy Franciszek Wesołowski, szef produkcji wrocławskiej stoczni Odratrans, w której trwają przygotowania „parostatków”. - Łodzie będą ponadto wydawały charakterystyczny sygnał dźwiękowy.

Rejs „Nereidą” będzie można odbyć już w najbliższy weekend, „Wiktoria” zabierze turystów najprawdopodobniej w połowie kwietnia. - Wnętrze statku będzie urządzone w stylu retro – zapowiada Hordejuk. - Stylowe lampki i czerwone dodatki mają przywoływać skojarzenia ze starodawnymi dyliżansami. Stylizowane na parostatki łodzie będą kursowały pomiędzy Bulwarem Włostowica na Ostrowie Tumskim i Wyspą Opatowicką. Podczas rejsu miną m.in. Muzeum Narodowe, most Pokoju, Urząd Wojewódzki, most Grunwaldzki i ZOO. - Na przystani ZOO będzie możliwość zejścia z pokładu i odwiedzenia ogrodu – mówi Hordejuk. - Prawdopodobnie już wkrótce zostanie otwarte tylne wejście za terrarium, od strony Odry. Informację potwierdza dyrektor wrocławskiego ogrodu zoologicznego. - W tej chwili jesteśmy na etapie przygotowywania projektu technicznego – mówi Radosław Ratajszczak. - Czekamy na pozwolenia na budowę, zaraz potem ogłosimy przetarg. Chcielibyśmy, żeby tylne wejście do ogrodu zostało otwarte w maju.

Dym i kółka nie pomogą

Według Stanisława Januszewskiego, dorabianie kół i kominów do pływających po Odrze statków nie rozwiąże jednak problemów wodnej komunikacji we Wrocławiu. Nie zachęci też ludzi do korzystania z niej. - Żeby miasto ponownie zwróciło się w stronę Odry, konieczne jest otwarcie na transport wodny centrum miasta. – mówi. - Nie będzie to możliwe, dopóki nie zostaną w pełni odbudowane śluzy Mieszczańska i Piaskowa. Tylko wtedy, znane z pocztówek obrazy mogą ponownie stać się rzeczywistością. Januszewski wskazuje ponadto, że lepszym pomysłem niż dorabianie łodziom z napędem motorowym elementów parowca, byłoby inwestowanie w odbudowę oryginalnych statków. W krajach europejskich coraz częściej podejmuje się próby odrestaurowania starych parowców lub budowy ich replik, z wykorzystaniem zachowanych maszyn parowych. Tak było np. w przypadku statku „Europa”, zbudowanego w stoczni w Szczecinie na zlecenie niemieckiego armatora. - W tej chwili, w całej Europie pływa ok. 25 parostatków, z czego 8 w Niemczech, reszta głównie w Holandii i Szwajcarii – mówi Januszewski. - Ze względu na ich unikatowość i atrakcyjność, cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. W Polsce zachował się tylko jeden śródlądowy statek parowy, w stanie bliskim pierwotnemu. Wrocławianie nie muszą daleko szukać. Stoi zacumowany przy Wybrzeżu Wyspiańskiego. Holownik parowy „Nadbór” ma sprawną, oryginalną maszynę parową, kotłownię, układ sterowania, wyposażenie i kadłub . Stanisław Januszewski ma nadzieję, że uda się znaleźć pieniądze potrzebne na jego uruchomienie.


Kornelia Trytko



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl