Trzy lata temu Kraksa wpadła pod samochód. Lekarze zoperowali jej złamany kręgosłup, ale nie dawali nadziei, że przeżyje. Pies ma sprawne przednie łapy, w tylnych nie ma żadnego czucia.
- Być może coś dałoby się zrobić, gdyby trafiła do kliniki zaraz po wypadku. Niestety zoperowano ją tydzień później. Kraksa powłóczy tylnymi nogami i właścicielka pozostawiła ją w schronisku – opowiada Magda Łazarska, która zaopiekowała się suką.
Jej znajomi zbudowali specjalny wózek i dzięki niemu zwierzę może normalnie funkcjonować.
Pies na wózku wywołuje na ulicy zdziwienie. Ludzie pytają - co się stało? Dzieci zatrzymują się i chcą głaskać Kraksę. Gdy jedziemy tramwajem, pasażerowie kiwają głowami i ubolewają nad losem psa. Zadają właścicielce wiele pytań np. jak sika pies, czy radzi sobie z wchodzeniem po schodach itp.
- Niestety spotykam się też z bardziej radykalnymi stwierdzeniami np. że należy uśpić kundla. Są i tacy, którzy z niesmakiem patrzą na Kraksę. Na szczęście takich jest mniejszość – tłumaczy Magda.
Chociaż deklarujemy, że kochamy zwierzęta do sądów wpływa coraz więcej spraw za znęcanie się nad nimi. Od ok. roku sądy w Polsce orzekają kilkumiesięczne wyroki więzienia.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (TOZ), interweniuje 5 tysięcy razy w ciągu roku.
Syndrom psa klatkowego
Niedoszła studentka archeologii ma w domu kilka psów, kotów, królika i parę gołębi. Wszystkie zwierzaki są po przejściach, ciężko chorowały lub zostały porzucone w lasach. Magda adoptuje czworonogi z wrocławskiego schroniska, które wymagają stałej opieki medycznej.
Jej zdaniem na prawie 500 zwierząt w placówce przy ul. Skarbowców jest zbyt mało weterynarzy (zaledwie trzech) i kilkunastu pracowników, którzy pracują na zmiany.
- Miałam wiele skrajnych przypadków maltretowania zwierząt. Opiekowałam się kotem, którego dzieci skatowały na Kozanowie. Jak? Kopały go udając, że grają w piłkę. Miał wybite kiełki i złamaną miednicę, ale szybko doszedł do zdrowia – mówi Magda.
Dziewczyna zajęła się też gołębiem, któremu weterynarze musieli amputować fragment skrzydła. Ptak już nigdy nie będzie latać, ale szybko zaaklimatyzował się w klatce.
Przygarnia zwierzęta znerwicowane z syndromami chorób psychicznych. Dziś sporo ludzi hoduje w klatkach psy wyłącznie na sprzedaż. Wyprowadzone na dwór czworonogi dziwnie się zachowują, boją się przestrzeni, nie chcą biegać, kulą się – to tzw. syndrom psa klatkowego. Można go wyleczyć, wymaga to jednak czasu.
Depresja Magdy pomocna zwierzętom
W Polsce od paru lat działa kilkanaście stron internetowych, gdzie na forach dyskusyjnych ludzie rozmawiają o zwierzętach. Można nie tylko zaadoptować czworonoga, ale dowiedzieć się, gdzie szukać pomocy. Udzielają się tam tacy ludzie, jak Magda Łazarska.
- Mama zmarła, gdy miałam 4 lata. Tato założył własną rodzinę i nie utrzymujemy kontaktów. Studiowałam archeologię, ale przerwałam, bo zachorowałam na depresję. Dlaczego opiekuję się zwierzętami? Wychowywałam się z nimi mieszkając jako dziecko w Imbramowicach pod Krakowem – opowiada Magda. Dziewczyna działa w kilku fundacjach i załatwia adopcję zwierzaków „po przejściach”. Dzięki niej wiele czworonogów trafiło w dobre ręce do właścicieli za granicą.