Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocławianin w dżungli

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Paweł Wojtyszyn szukał złota w Gabonie, handlował diamentami w Sierra Leone, uciekał przed słoniami i polował na krokodyle. Młody wrocławianin od prawie dziesięciu lat poznaje prawdziwe oblicze Czarnego Lądu.

Trzydziestoletni mężczyzna spędził w tamtym roku kilka tygodni na wyprawie przez tropikalny las w Gabonie. Razem z Andrzejem MuszyńskimTomaszem Golą wzięli udział w Minkebe Expedition sponsorowanej przez National Geographic. Jej celem było przemierzenie tropikalnego lasu, w którym spędzili pięć tygodni. Wzorowali się na dokonaniach badacza Michaela Faya, który wytyczał w tym rejonie szlaki ekosystemów.

- Towarzyszyło nam kilku Pigmejów – wspomina Paweł. – Mówili oni trochę po francusku, ale wydawało się, że nie mieli poczucia rzeczywistości w naszym pojęciu. Trudno było im na przykład określić, ile mają lat.

Podczas wędrówki przemierzano dziennie około pięciu kilometrów. Na przedzie szło dwóch mężczyzn, którzy torowali innym drogę maczetą. Czasem podróżnych goniło stado rozjuszonych ryczących słoni, przed którymi musieli chronić się na drzewach. Ślady pozostawione na ziemi świadczyły natomiast o obecności dzikich kotów, których jednak wędrowcy nie spotkali osobiście. Choć mieli ze sobą pożywienie, próbowali polować na dzikie zwierzęta. Szczególnie przypadło im do gustu mięso krokodyla.

- Było nieraz tak gorąco i duszno, że czuliśmy się jak w szklarni – opowiada podróżnik.- Nikt jednak nie zapadł na żadną tropikalną chorobę ani nie miał załamania nerwowego. Dysponowałem telefonem satelitarnym, którym mógłbym się posłużyć w razie katastrofy. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Zamierzaliśmy dotrzeć do miasta Makokou, połowie drogi zostaliśmy jednak odebrani przez znajomych, którzy przypłynęli na łódkach. Nasze zapasy nie pozwalały bowiem dalej pokonać drogi na piechotę.

Paweł pozostał jeszcze w Gabonie około miesiąca. Zajął się interesami związanymi z kopalnią złota, która odkrył parę lat temu w tej okolicy. Zamierzał namówić Państwowy Instytut Geologiczny do inwestowania na tym terenie.

- Nie jest to pierwsza moja przygoda ze szlachetnymi kruszcami – przyznaje globtroter. – Parę lat temu handlowałem diamentami w Sierra Leone, które można było kupić za przysłowiową paczkę papierosów. Pomijając jednak kłopoty celne, w Polsce trudno jest znaleźć profesjonalną szlifiernię. Trzeba zawozić zdobycz do Antwerpii, Izraela czy Indii.

Podróżnik twierdzi, że trudno mu określić korzenie swoich egzotycznych pasji. Jako kilkunastolatek zaczął się zajmować informatyką i po paru latach doszedł do dość dużych pieniędzy. Interesował się także historią, podjął więc studia prawnicze. W pewnym momencie poczuł jednak, że chce zrobić coś ciekawego ze swoim życiem, zanim wpadnie w tryby codziennej pracy.

- Zawsze fascynowała mnie Afryka, choć kiedyś wyobrażałem ją sobie dość naiwnie, jako miejsce, gdzie biegają stada lwów. Pierwszą wyprawę odbyłem do RPA i Botswany z ludźmi poznanymi przez internet. Potem odkryłem Liberię i Sierra Leone, podróżowałem także z północy na południe kontynentu.

Z upływem lat Paweł rozumiał coraz bardziej specyfikę Czarnego Lądu. Dowiadywał się, że jest to barwny konglomerat ras, kultur i zwyczajów. Afrykańczycy są gościnni i otwarci dla przybyszów z zewnątrz i łatwo wybaczają różne gafy towarzyskie. Nie znają wprawdzie nowoczesnych technologii, ale potrafią poradzić sobie doskonale w codziennych sytuacjach. Ciągle mają jednak poczucie niższości wobec białych, a znajomość z Europejczykiem jest dla nich powodem do dumy. Jeśli chodzi o polskie ślady, to osoby określające się jako chrześcijanie pamiętają oczywiście papieża Jana Pawła II. Ludzie bardziej wykształceni kojarzą również osobę Lecha Wałęsy.

- Słyszałem o szykanach na białych w południowej Afryce, które są prawdopodobnie odreagowaniem lat kolonializmu – przyznaje podróżnik. – Trudno mi jednak mówić na ten temat coś pewnego, ponieważ nigdy nie zetknąłem się osobistym zagrożeniem. Najgorzej było chyba podczas wyborów w Kongu. Afrykańczycy byli oburzeni machlojkami urzędników ONZ i patrzyli na każdego Europejczyka jak na ich zwolennika. Na szczęście znalazłem wtedy schronienie w polskiej ambasadzie.

Podróżnik zna język angielski i francuski. Chciał uczyć się suahili, które jest jednak przydatne tyko na wschodnim wybrzeżu. Teraz zgłębia tajniki języka arabskiego, który zna każdy afrykański muzułmanin (tę religię wyznaje około 20-30 procent mieszkańców).

W kwietniu Paweł Wojtyszyn pojedzie do Etiopii jako przewodnik turystyczny. Jest to pierwszy krok do założenia własnego biura podróży. Globtroter zapewnia, że teraz jego celem jest przede wszystkim skończenie studiów i obron pracy magisterskiej. Później jednak na pewno znowu wyruszy w świat.


EM



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl