- Na razie jest ciepło i żadna krzywda nam się nie dzieje. Przy minusowej temperaturze większość z nas dogrzewa się na berdzie (dworcu). Spanikowanych i zziębniętych strażnicy odwożą do noclegowni – tłumaczy Adam Putrym, jeden z bezdomnych, którego spotkaliśmy w pobliżu ulicy Paczkowskiej.
Pan Adam mieszka razem z trzema innymi kompanami w pustostanie po dawnych magazynach kolejowych. Wszyscy piją alkohol, ale wiedzą, że w noclegowni przy ulicy Małachowskiego zawsze znajdą pomoc.
Strażnicy tłumaczą, że najwięcej bezdomnych odwozi się do schronisk, kiedy temperatura na powietrzu spadnie do minus 10-15 stopni.
- Dwa razy w tygodniu patrolujemy ogródki działkowe i pustostany na Krzykach, w dzielnicy Fabryczna i na Psim Polu. Bezdomni są doskonale zorientowani, gdzie mogą znaleźć pomoc. Mocno pijanych odwozimy na izbę wytrzeźwień – informuje Sławomir Chełchowski, rzecznik straży miejskiej.