W ostatnim czasie wrocławscy kominiarze interweniowali w domach z wadliwą instalacją grzewczą kilkadziesiąt razy.
Dużym problemem stało się uszczelnianie mieszkań przez wymianę np. okien. Wentylacja w kuchni lub łazience nie działa prawidłowo. Zdarza się nawet, że dym z pieca lub spaliny z junkersa wtłaczane są z powrotem do domu – tłumaczy Ryszard Mazur, wiceprezes spółdzielni kominiarskiej Florian.
Zdaniem kominiarzy każda instalacja grzewcza zaczyna "szwankować" przy niskiej temperaturze. To powoduje odwrócenie kierunków wentylacyjnych i w rezultacie wtłaczanie dymu do ogrzewanych pomieszczeń.
Z powodu biedy wiele osób zamiast węglem, zaczyna palić rzeczami znalezionymi na śmietniku. Często ładują do pieca toksyczne odpady z tworzyw sztucznych, pieluchy i co się da – mówi Tadeusz Żółkiewicz, kominiarz.
Z dziesięciu kilogramów mokrego drewna wydziela się pięć kilogramów wody tworząc parę. Skutek? Mazista sadza zatyka wlot komina i osadza się na przewodach kominowych.
W ubiegłym roku z powodu zapalenia się sadzy kominowej doszło w mieście aż do sześciu pożarów. Najgorzej było na ulicy Hallera, gdzie z powodu wysokiej temperatury popękała ściana.
Co najbardziej zdziwiło wrocławskich kominiarzy?
W jednym z mieszkań "pomysłowy" lokator w piecu węglowym palił gazem ziemnym – kończy Ryszard Mazur.