Tak twierdzą lokatorzy czteropiętrowej kamienicy, których spotkaliśmy przed domem. Nie mogli wejść do mieszkań, do chwili sprawdzenia kamienicy przez nadzór budowlany.
- Od godziny 23 tliła się wersalka w mieszkaniu na drugim piętrze. Mieszka tam samotna kobieta, która nadużywa alkoholu. Sąsiedzi zawiadomili straż, ale ta nie przyjechała – mówi Andrzej Konieczny, jeden z lokatorów.
O czwartej rano na klatce schodowej pojawił się dym. W mieszkaniu sąsiedzi zauważyli płomienie. Wezwano straż, która rozpoczęła akcję gaśniczą.
- Zginęła Zosia, Wojtek i ich kilkunastoletnia córka Madzia. Syn Piotrek został w stanie krytycznym został odwieziony do szpitala. Cała rodzina mieszkała na trzecim piętrze, nad mieszkaniem, gdzie wybuchł pożar. To oni jako pierwsi zawiadamiali lokatorów, że jest pożar. Nie wiadomo, dlaczego nie zeszli na dół – ubolewa inni lokator.
Przyczyną śmierci było prawdopodobnie zatrucie tlenkiem węgla.
Policja wygrodziła teren wokół kamienicy i bada okoliczności tragedii. Mieszkanka lokalu, gdzie zapaliła się wersalka miała we krwi 2,5 promila alkoholu i przebywa na izbie wytrzeźwień.
Pożar gasiło 7 jednostek straży pożarnej.