Przedsięwzięcie to miało być wyrazem solidarności z ludźmi protestującymi przeciw śmierci Andreasa Grigoropoulosa, 15-letniego greckiego anarchisty zastrzelonego przez policję 6 grudnia. Jego uczestnicy nie uzyskali jednak w urzędzie miejskim pozwolenia na demonstrację, dlatego policja nie pozwoliła na je zorganizowanie.
- To nielegalne zgromadzenie, dajemy państwu dziesięć minut na rozejście się – powiedzieli funkcjonariusze przed godziną 16.
Anarchiści nie posłuchali ich jednak, tylko ruszyli w okolicę pręgierza. Wykrzykiwali obelgi pod adresem policjantów i przechodniów oraz młodzieży z organizacji narodowych.
Żadna ze stron nie posunęła się jednak do użycia przemocy. Policja wylegitymowała tylko uczestników nielegalnej demonstracji.