Przedpołudniem nie było w Rynku zbyt wiele osób. TVN na placu Gołębim nagrywał program, a na scenie prezentował się zespół muzyczny. Szczudlarze z Bajkobusa rozdawali kolorowe naklejki i balony. Mżawka wygoniła jednak z Rynku tych, którzy zapomnieli wziąć z domu parasole.
Poza centrum miasta Dzień Życzliwości nie przebiegał dzisiejszym przedpołudniem zgodnie ze swoim hasłem. Ludzie w tramwajach i autobusach jak co dzień narzekali na korki i pogodę. - Dzień Życzliwości? Nic mi nie wiadomo. Nie oglądam ostatnio telewizji, bo szlag człowieka trafia, jak słyszy wypowiedzi tych wszystkich polityków. A gazety drogie, więc nie kupuję - mówił pan Zbigniew, który wraz z kolegą jechał z dworca Nadodrze w okolice Głównego. Kolega miał nieco lepszy nastrój, w czym wyraźnie pomagała mu otwarta puszka z piwem. - Nie jest źle, ważne tylko żeby renta przychodziła na czas i żeby jej nie zabrali, bo co człowiek wtedy zrobi. A życzliwy to ja jestem na co dzień, bez żadnych tam świąt. Jak mnie sąsiadka ładnie poprosi, to jej i kran zreperuję i węgla przynieść pomogę - deklarował.
Pani Maria, od 40 lat mieszkająca w Śródmieściu mówi, że słyszała o dzisiejszym dniu od wnuczki, której uczelnia - Uniwersytet Wrocławski - zorganizowała 21 listopada bezpłatne zwiedzanie muzeów. - Ale gdyby nie wnuczka, pewnie o niczym bym dziś nie wiedziała - mówiła emerytka.
Kolejną zagadniętą osobą była sprzedawczyni z przejścia podziemnego przy Jana Pawła II. Tak jak przedmówcy nie zdawała sobie sprawy z dzisiejszej szczególnej daty, choć stwierdziła, że to z pewnością miłe święto i dobrze, że jest.