W stołówce Politechniki Wrocławskiej, gdzie odbywa się festiwal, zebrało się dziś mnóstwo fanów gór i wyjątkowej, mającej swój niezwykły czar muzyki. Koncert pod hasłem „Bo tutaj w górach jest mój dom…” miał niepowtarzalną atmosferę. Przyjechali ludzie z całej Polski, głównie studenci, ale nie zabrakło też rodzin z dziećmi i starszych osób, które dawno już zapomniały, czym się zaliczenia i egzaminy. Zebrani fani nie mieścili się na sali. Było jednak bardzo nastrojowo. Trudno opisać słowami to, co dało się czuć w trakcie koncertu. Wspólne klaskanie, śpiew, ciepłe rozmowy w czasie przerw, klimat prawdziwie rodzinnego spotkania.
- Na co dzień wydaje się, że taka kultura nie istnieje, a tu widać setki osób, które tym żyją. Oni przyjechali z całej Polski, znają teksty piosenek, czują to, co dzieje się na scenie. To naprawdę niezwykłe – mówi Piotrek Bukowski odpowiedzialny za transmisję koncertu.
Pasjonaci gór, którzy wraz z kolejnymi wykonawcami wyruszali pokonywać górskie szlaki, świetnie bawili się w czasie koncertu. Było spokojnie i radośnie.
- Atmosfera przeglądu jest jak najbardziej pozytywna, można powiedzieć, że studencko-górska. Z roku na rok przyjeżdża coraz więcej osób, ale to nie jest masówka. Są tu ludzie, którzy naprawdę to czują. Organizatorzy zadbali, by panował tu klimat, jakiego nigdzie indziej się nie doświadczy. Jest fantastycznie – mówi Mateusz, student z Wrocławia.
W tym roku w czasie głównego koncertu wystąpił zespół Żeby nie piekło, który wygrał zeszłoroczny koncert konkursowy, oraz artyści związani z Krainą Łagodności: Cisza jak ta, Bez zobowiązań, Dom o zielonych progach, Siudma góra, a także Tomasz Jarmużewski i Apolinary POlek. - Jestem zawiedziony, że nie ma zespołu „Na Bani”, ale jest za to dużo nowych grup. To duży plus. Dzięki temu mogą się one wypromować i zaistnieć na scenie – mówi Karol z Krakowa. – Uwielbiam poezję śpiewaną i kocham chodzenie po górach, długo czekałam na ten koncert i cieszę się, że udało mi się tu przyjechać – dodaje Małgosia, studentka z Poznania.