Prace nad bandażem z lnu, który leczy rany, rozpoczęto w 1988 roku. Badania zapoczątkował wrocławski naukowiec prof. Jan Szopa – Skórkowski, kierownik Zakładu Biochemii Genetycznej Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Początkowo chodziło nam o wyhodowanie rośliny odpornej na suszę lub chłód w okresie wegetacji. Później zmodyfikowaliśmy genetycznie len bogaty w kwasy tłuszczowe – tłumaczy naukowiec.
Celem prac było wstrzymanie starzenia się (jełczenia) oleju z lnu bogatego w różne cenne substancje. Jednak sporo innych części rośliny marnowało się. Na próbę z łodyg wyprodukowano pierwszą partię bandaży lnianych.
- Starsi ludzie opowiadali nam, że w czasie wojny amerykanie używali bandaży z lnu. Być może nie było wtedy innego surowca, albo ktoś znał pozytywne cechy ich stosowania – tłumaczy profesor.
Trzy miesiące temu we wrocławskim szpitalu wojskowym zakończono eksperyment. Opatrunek założono 30 osobom, które na kończynach miały tzw. bolesne owrzodzenia żylne.
Zwykłe jałowe opatrunki były bezskuteczne. Wyniki leczenia opatrunkami lnianymi okazały się zaskakujące.
- Bandaż podobnie jak morfina znieczula chore miejsce, działa również przeciwzapalnie i hamuje sączenie się płynów z rany. Okres gojenie się ran trwa znacznie krócej niż po założeniu tradycyjnego opatrunku - wyjaśnia Jan Szopa – Skórkowski.
Gaza lniana składa się ze specjalnych warstw, która m.in. wzmacnia i powodują namnażanie się zdrowych komórek wokół rany.
Substancja przeciwbólowa (terpenoid) działa podobnie jak morfina. Nie uzależnia jednak i nie powoduje euforii. Oprócz tego jest całkowicie bezpieczna w stosowaniu.
Obecnie profesor czeka, aż zgłosi się firma zainteresowana produkcją i sprzedażą medykamentu. Bandaż czekają jeszcze próby testowe. Po nich może on zostać wciągnięty na listę produktów wspomagających leczenie.
Jeśli stosowanie opatrunków refundowałby Narodowy Fundusz Zdrowia koszt zakupu jednej gazy wyniósłby ok. 30 złotych. Terapia nierefundowana byłaby o wiele droższa. Pięciotygodniowe leczenie kosztowałoby pacjenta ok. 1500 zł.