Mężczyzna wszedł do banku i spytał kasjerkę: - A co by się stało, gdybym powiedział, że mam pistolet lub granat i zażądał wydania pieniędzy? W odpowiedzi usłyszał: - Niech pan nawet nie próbuje, zadzwonilibyśmy natychmiast na policję.
Po jego wyjściu pracownicy banku zawiadomili o tej dziwnej wizycie policję. Kiedy na miejscu byli już policjanci i rozmawiali z obsługą na temat tego zdarzenia, nagle otworzyły się drzwi. W progu stanął ten sam, 42-letni mężczyzna i, trzymając rękę w kieszeni, krzyknął – „Ręce do góry”. Po chwili był już na „ziemi” obezwładniony przez obserwujących tę sytuację policjantów. Jak się okazało, był nietrzeźwy. Badanie na zawartość alkoholu w jego organizmie wykazało blisko dwa promile.