Rzeczywistość nie jest już tak kolorowa.
Pomysł na tworzenie alternatywnych form wychowania przedszkolnego, które dofinansowane są przez samorządy lokalne, wydaje się strzałem w dziesiątkę. Zwłaszcza że mogą powstawać oddziały złożone nawet z trójki dzieci. Na razie małe przedszkola nie są jednak zbyt popularne w naszym mieście. Okazuje się, że założenie jego to czasochłonna, „biurokratyczna” droga przez mękę.
- Gdybym wcześniej wiedziała, jak ciężko będzie sprostać niektórym wymaganiom, nie wiem czy bym się na to zdecydowała – opowiada Karolina Wawrzyniec, fizjoterapeutka z Wrocławia, która jest w trakcie załatwiania formalności związanych z domowym przedszkolem.
Nasza rozmówczyni poczyniła już pierwsze kroki do stworzenia domowego przedszkola. Wynajęła parter domu jednorodzinnego o powierzchni 60 metrów i niewielki ogród. - Chcę, żeby w moim domowym przedszkolu przebywało dziesięcioro maluchów. Muszą się tu czuć przytulnie i dobrze, jak we własnych domach – mówi Karolina Wawrzyniec.
Osoby, które chcą założyć domowe przedszkole, muszą złożyć szereg dokumentów. Należy podać nazwę placówki i szczegółowy projekt organizacji wychowania przedszkolnego. Nie można zapomnieć o potwierdzeniu osobowości prawnej (aktualny odpis z KRS) oraz dokumentach informujących o dysponowaniu odpowiednim lokalem, umożliwiających prowadzenie zajęć dydaktyczno – wychowawczych.
- Trzeba zapewnić dzieciom bezpieczne i higieniczne warunki do zabawy i nauki oraz pomoce dydaktyczne niezbędne do realizacji podstawy programowej wychowania przedszkolnego – mówi Ewa Przegoń, dyrektor wydziału edukacji Urzędu Miejskiego we Wrocławiu
Ostatni etap to pozyskanie pozytywnej opinii Państwowego Inspektora Sanitarnego i Komendanta Straży Pożarnej. - Taki lokal ma posiadać obowiązkowo dwa wyjścia ewakuacyjne, przy czym jednym z nich może być uchylne okno – mówi Remigiusz Adamańczyk ze straży pożarnej we Wrocławiu. – Wymagane są wykładziny trudnopalne i gaśnica proszkowa ABC o pojemności 4 kilogramów – dodaje.
Przedszkola domowe, nazywane mini przedszkolami, podlegają MEN-owi i działają na podstawie ostatnich rozporządzeń ministra edukacji. W takiej placówce przebywać może maksymalnie 25 dzieci przez minimum 3 godziny dziennie.
Od września we Wrocławiu działają placówki przyszkolne prowadzone przez Fundację Familijną z Poznania oraz punkty przedszkolne tworzone przez Miejskie Domy Kultury. Fundacja Familijna posiada sześć, a MDK trzy takie placówki.
- Ich liczba będzie rosła. Do wygospodarowania w tym roku mamy 300 mln złotych. Z czego 100 mln przeznaczonych jest na placówki przy Miejskich Domach Kultury, a kolejne 100 na przedszkola, które powstaną przy szkołach – dodaje Ewa Przegoń.
To, gdzie rodzice chcą oddać swoje dziecko, zależy od nich samych. Czy oferta domowych przedszkoli będzie się zwiększać? Nie wiadomo, bo wrocławianie dość powściągliwie korzystają z nowych możliwości. Na razie do wydziału edukacji wpłynęły tylko 4 wnioski od osób fizycznych.