Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Handlarze historią

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Jeżdżą od miasta do miasta, prezentując swoje kolekcje na targach i giełdach staroci. Antyki to ich pasja, choć także niełatwy kawałek chleba.

Dziś Wrocław, jutro Warszawa, potem Poznań, Bytom i Kraków. - Prowadzimy prawdziwie koczowniczy tryb życia - mówią.

Wokół wrocławskiej Hali Ludowej, na stolikach, kocach, maskach samochodów, handlarze i kolekcjonerzy z całej Polski rozłożyli dziś swoje skarby: militaria, ozdoby, biżuterię, meble. Ze względu na zmienioną datę organizacji giełdy (odbywa się zwykle w ostatni weekend miesiąca) wystawców i klientów było mniej niż zwykle. – Poza tym idzie zima – mówi pan Jerzy, sprzedawca antyków z Torunia. – Sezon na starocie dobiega końca.

W drodze

Pana Jerzego pasją kolekcjonerską zaraził ojciec. – Tato prowadzi w Toruniu antykwariat, a ja od 40 lat jeżdżę po targach i giełdach staroci – mówi. Pracy jest sporo, bo w największych polskich miastach giełdy odbywają niemal w każdy weekend. – Od czwartku do niedzieli właściwie zawsze gdzieś handlujemy - w Warszawie, Poznaniu, Jeleniej Górze. W pozostałe dni zajmuję się renowacją mebli albo sprowadzaniem antyków z zagranicy.

Podobnie funkcjonują inni handlarze. – Właściwie to mieszkamy w tej przyczepie – słyszymy na stoisku sprzedawców ze Świdnicy. - Jak cyganie.

Zajęcie jest coraz trudniejsze, bo po wejściu Polski do strefy Schengen rynek zalały europejskie antyki. – Z Niemiec, Francji, Belgii – wylicza pan Krzysztof, który starociami zajmuje się od 10 lat. – Większa część to oczywiście podróbki. Słynie z tego zwłaszcza Holandia. Wytrawnych kolekcjonerów nie da się oszukać, ale „niedzielni” klienci z łatwością dają się nabrać.

Z zagranicznych rynków europejskich pochodzi też większość towarów sprzedawanych we Wrocławiu. – Jeździmy na bazary do Włoch, Francji. Tam można znaleźć naprawdę interesujące i oryginalne przedmioty – mówi pan Krzysztof. - Z Polski większość cennych antyków wywieziono po wojnie. Może czasem uda się coś jeszcze znaleźć, na przykład przy rozbieraniu pieców w starych kamienicach, ale to juz wyjątki.

Pokolenie „ikea”

Handlarze zauważają, że w ciągu ostatnich kilku lat gusty Polaków bardzo się zmieniły. – Wyrosło nam pokolenie „ikea”, nastawione na masowe, taśmowo produkowane meble i dodatki – mówi ze smutkiem pan Krzysztof. – Coraz częściej obserwuję, że w pięknych, zabytkowych wnętrzach dominuje chiński plastik. Serce się kraje.

Podobne tendencje dostrzega pan Jerzy z Torunia. - Czasem myślę, że lepiej otworzyć pizzerię niż antykwariat – wzdycha. – Ludzie zawsze będą jeść, a zainteresowanie historią i sztuką umiera. Sprzedawcy narzekają również na wysokie koszty uczestniczenia w giełdach. - Zwłaszcza ta wrocławska przy hali jest potwornie droga – skarży się jedna z handlarek. – Chyba najdroższa w Polsce. Musimy płacić za rezerwację miejsca, a potem jeszcze około 300 złotych każdego dnia. A reklamy prawie żadnej.

Dla większości sprzedających, handel antykami to jednak coś więcej niż tylko sposób zarabiania pieniędzy. – Dopóki starcza na przysłowiową kromkę chleba i kieliszek, ani myślę o zmianie profesji – mówi pan Krzysztof. Wielkim pasjonatem jest również Piotr Kuryło z Dzierżoniowa. Na jego stoisku można znaleźć przede wszystkim militaria i przedmioty związane z wojskowością. – Wyszukuję je na innych stoiskach, czasem sam znajduję na terenie Gór Sowich albo dostaję od ludzi – mówi. – Tak było na przykład z kutym ręcznie grotem XV-wiecznej lancy, który znalazł mój przyjaciel przy okazji zakopywania swojego zdechłego psa. Kuryło poszerza kolekcję już od ponad 20 lat. – W domu kończy mi się miejsce. Właśnie jestem w trakcie starań o zorganizowanie stałej wystawy w jednym z dzierżoniowskich schronów.

Nowa szlachta

Na stoisko Piotra Kuryło trafiają przede wszystkim pasjonaci i hobbyści, tacy jak sam sprzedający. Zupełnie inna klientela odwiedza stanowiska z meblami i dziełami sztuki. – Na antyki stać już teraz tylko ludzi zamożnych – mówi pan Jerzy. – Najczęściej dokładnie wiedzą czego chcą, szukają elementów pasujących do wystroju wnętrz, konkretnych modeli. Dużą grupę stanowią również „szperacze”, którzy przy wyborze kierują się zasadą „podobamisię”. - Kupuję to, co chwyci mnie „za oczy i serce” – mówi Agnieszka Malec, stała bywalczyni wrocławskiej giełdy. – Przede wszystkim biżuterię i orientalne rzeźby. Handlujący starociami zwracają też uwagę na ciekawe zjawisko kształtowania się „nowej szlachty”, która na giełdach staroci „odnajduje” swoje arystokratyczne korzenie. – Na ścianę dwie skrzyżowane szable, na palce rodowe sygnety, a na stół pozłacana zastawa – wylicza jeden ze sprzedających. – Obok zdjęcie przodka w złotej ramie i można poczuć się jak prawdziwe panisko.


KT



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl