Kreskówka wrocławskich twórców bije rekordy popularności. Do slangu młodzieżowego weszły już takie określenia jak „pedałka” czy „spadaj mośku”.
Wczoraj w Multikinie w Arkadach Wrocławskich na nocny maraton przyszło około dwustu osób. – Oglądam wszystkie odcinki od początku emisji w telewizji, a dodatkowo powtarzam je sobie w internecie. Nie mogłem więc dzisiaj nie przyjść do kina. A że pora późna? Na szczęście jutro jest sobota, nie idę do pracy, to się wyśpię – mówił tuż przed rozpoczęciem imprezy 24-letni Kamil, informatyk z Wrocławia.
Nocny maraton składał się z najlepszych odcinków, a poprzedzony był rozmową z twórcami serialu i aktorami dubbingującymi postaci. Wielki aplauz wywołało pojawienie się Bartka Kędzierskiego – scenarzysty i reżysera „Włatców”, a jednocześnie odtwórcy roli Czesia, jak się okazało – ulubieńca widzów.
Nowy zombie z misją
Kędzierski odpowiadał na pytania publiczności i to nierzadko głosem Czesia, za co nagradzano go sążnistymi brawami. Ludzi najbardziej interesował film kinowy, który pojawi się na ekranach już z początkiem nowego roku. – Pracujemy nad nim już od wielu miesięcy. Teraz jesteśmy na etapie montażu obrazu i tworzenia muzyki, która będzie bardziej rozbudowana niż w serialu. Pojawi się też więcej postaci, ale nie chcę zdradzać wielu szczegółów – zarzekał się reżyser. W końcu wyjawił jednak, że do grona znanych już bohaterów dołączy nowy. To zombie z misją, mieszkający naturalnie na cmentarzu, przez którego stali bywalcy tego miejsca – Marcel i Pułkownik będą mieli nie lada problemy...
Bo mucha była za sucha
Na spotkaniu nie zabrakło także surowej nauczycielki, pani Frał, która odpowiadała m.in. na pytania, w jaki sposób trafiła do kreskówki oraz jak wygląda praca na planie. – Załapałam się do serialu tradycyjną drogą czyli przez casting. A na planie zawsze dobrze się bawimy. Oczywiście, jest to także ciężka praca aktorska i trzeba w niej wykorzystywać wszystkie nabyte w tym zawodzie umiejętności – mówiła Elżbieta Golińska. Dodała, że czasem odchodzą od scenariusza, w momencie gdy np. trzeba mitygować Czesia. Taki przykład odbył się na żywo. Golińska: - Czesiu, co ty żujesz? Kędzierski: – Muchę. Golińska: - Ale dlaczego żujesz muchę?! – Bo była za sucha – brzmiała odpowiedź, po której aktorów nagrodzono rzęsistymi oklaskami.
Fani naśladowali bohaterów
Na maraton filmowy przyszedł Waldemar Szczęsny z 15-letnim synem Damianem. Przyznał, że serial oglądają od dawna, a dzisiejszą niespodziankę sprawiła mu żona. – Zwolniła się z pracy i kupiła dla nas bilety. Niestety, nie mogliśmy przyjść wszyscy razem, bo żona pracuje, ma nockę – mówił pan Waldemar.
Damian stał się już maniakiem kreskówki. – Zna na pamięć całe kwestie i często parodiuje bohaterów. Oczywiście, jego ulubioną postacią jest Czesio – wyznał ojciec chłopaka.
Dla Damiana i wszystkich, którzy identyfikują się z bohaterami, organizatorzy maratonu przygotowali konkurs. Sześciu ochotników próbowało naśladować głosy ulubionych postaci. Mogliśmy więc usłyszeć Czesia (zdecydowanie przeważył), Anusiaka, Higienistkę i Panią Frał. A jednak jurorzy mieli duży problem z wybraniem zwycięzcy: - Wszyscy byliście świetni. Zaczęliśmy się nawet zastanawiać nad zmianą obsady – powiedział Kędzierski.
"Allleluja" do czwartej rano
Później dziesięciu innych szczęśliwców ustawiło się w kolejce po plakaty z autografami twórców serialu. Na koniec „Alelluja” w wykonaniu Czesia i gdy wydawało się, że zaraz rozpocznie się seans, aktorzy zaskoczyli nas czymś jeszcze. Krótki dialog pani Frał z niepokornym zombie rozbawił publiczność niemal do łez.
A później był już czas na oglądanie najlepszych odcinków. Nie wszyscy wytrzymali do końca, bo maraton potrwał prawie do czwartej nad ranem. Najbardziej zagorzali fani raczyli się coca-colą, ale niektórzy przysnęli w miękkich fotelach. 12-letni Jakub, chyba najmłodszy widz, który przyszedł do kina z mamą, wytrwał do końcowych napisów – W ogóle nie chce mi się spać – mówił po seansie.
Od pewnego czasu odcinki pisane są już przez kilku scenarzystów, bo Bartek Kędzierski pracuje nad nowym projektem. Już niedługo przekonamy się, czym nas tym razem zaskoczy.