Bus transit, wiozący robotników do pracy w Sobótce, zderzył się z dwiema połączonymi lokomotywami. W wyniku wypadku rannych zostało 5 osób, w tym jedna ciężko. Z miejsca tragedii zabrał ją śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Pozostali poszkodowani zostali rozwiezieni do wrocławskich szpitali.
Jak informuje nas Krzysztof Gielsa z dolnośląskiej straży pożarnej, nie było kłopotów z wydobyciem poszkodowanych z pojazdu. Prędkość lokomotyw nie była duża, gdyż linia kolejowa, na której doszło do zderzenia, służy do przetaczania składów.
Na miejsce przyjechała policja i 4 zastępy straży pożarnej.W momencie wypadku kierowca i maszynista byli trzeźwi. Obecnie trwa ustalanie przyczyn zdarzenia. Najprawdopodobniej doszło do niego na skutek nieostrożności kierowcy.
O przejeździe w Domasławiu informuje kierowców jedynie krzyż św. Andrzeja. - Ze względu na małe natężenie ruchu i niewielką prędkość pociągów, komisja zadecydowała o zaliczeniu go do kategorii D - mówi Krzysztof Wójcik z Zakładu Linii Kolejowych w Wałbrzychu, któremu podlega przejazd. Oznacza to, że bezpieczeństwo na przejeździe zapewniają jedynie znaki drogowe. Wójcik wskazuje, że jest to pierwszy wypadek w tym miejscu. - Nie otrzymywaliśmy do tej pory żadnych skarg związanych z nieodpowiednim zabezpieczeniem przejazdu.
Przypomnijmy, że tylko we wrześniu, we Wrocławiu i najbliższych okolicach doszło do czterech tragicznych wypadków na przejazdach kolejowych. Przyczyną nie były złe warunki atmosferyczne, awaria urządzeń ostrzegawczych, zaniedbanie pracowników kolei. Do tragedii doszło przez pośpiech, brawurę i brak wyobraźni. - Z naszych statystyk jasno wynika, że 97% wypadków na przejazdach kolejowych jest spowodowanych brakiem ostrożności kierowców – informuje Oskar Olejnik z Zakładu Linii Kolejowych we Wrocławiu.
- 1 września - Zajączków koło Trzebnicy. Polonez wjechał pod pociąg pośpieszny relacji Przemyśl - Szczecin. Kierowca auta z obrażeniami głowy trafił do szpitala
- 5 września - Wrocław, rondo łączące ulicę Strzegomską, Graniczną i Mińską. Młody mężczyzna wjechał pod jadący pociąg i zginął.
- 21 września – Iwiny. Kierowca daewoo zginął w płomieniach po zderzeniu z lokomotywą pociągu (do wypadku na tym przejeździe doszło również dwa miesiące wcześniej)
- 26 września – Kobierzyce. Na niestrzeżonym przejeździe motocyklista wjechał w pociąg towarowy.
Widząc człowieka lub samochód, który nagle pojawia się na torach, maszynista niewiele może już zrobić. Trąbi, zaciąga hamulec w trybie nagłym i czeka. - Droga hamowania pociągu pasażerskiego, jadącego z prędkością 120 km na godzinę to około 700 metrów – tłumaczy Olejnik. – W takich okolicznościach, na szybkie zatrzymanie pędzącego składu nie ma żadnych szans.
Pasażerowie transita mogą mówić o dużym szczęściu, bo lokomotywy poruszały sie z prędkością jedynie 20 km/h. Jak zaznacza Krzysztof Wójcik, brak śladów hamowania samochodu przed przejazdem w Domasławiu świadczyć może o skrajnej nieuwadze kierującego.