Czwartkowe popołudnie zapamiętane zostanie przez kierowców jako istny horror, którego nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. Pogoda spowodowała, że wyjechała na ulice większa ilość samochodów. Powrót zmotoryzowanych studentów również zrobił swoje. Do tego należy dodać remonty. Wynik był prosty – odcinek drogi od pl. Jana Pawła II do mostów Sikorskiego auta jechały średnio pół godziny. W jednym szarym volkswagenie nie wytrzymała chłodnica, co spowodowało dodatkowe trudności.
- Skandal. Może urzędnicy zrobią jeszcze jakiś remont. Przecież ręce opadają. Wjeżdżałem z Pl. Jana Pawła II od strony Legnickiej na most Sikorskiego. Dwóch kierowców z pasa jadącego prosto wepchnęło się przede mną w ostatnim momencie, skręcając na mój tor ruchu. Zrobili to bezczelnie, słysząc klaksony. Potem ja też niefortunnie zatarasowałem drogę autobusowi, ale inaczej się nie dało. Czekałbym kolejną zmianę świateł, a i tak odstałem już cztery – powiedział Tadeusz, kierowca forda.
Policja również ma ręce pełne roboty. W takim ścisku nietrudno o kolizję. W okolicach Dworca Głównego samochód stanął w ogniu. Więcej o tej sprawie
Winy za korki nie ponoszą jedynie urzędnicy. Egoizm kierowców, wjeżdżanie na skrzyżowanie w przypadku, kiedy nie można z niego zjechać, wzajemne tarasowanie sobie dróg i brak jazy na tzw. zamek również stanowi przyczynę i dostarcza dodatkowego stresu.