Można zobaczyć ich wszędzie – w Rynku, na Ostrowie Tumskim, na pl. Dominikańskim i Grunwaldzkim, w rejonie uczelni i campusów akademickich, które znajdują się na terenie całego miasta. Młodzi ludzie od wczesnego rana atakują przystanki i wypełniają nawet najmniejsze luki w autobusach i tramwajach. Ustawiają się w długie kolejki do ksero, by odbić książki i notatki. Zwiększają obroty w sklepach spożywczych, kupując bułki słodkie na śniadanie i batoniki na wykłady. Po południu w barach zjadają ciepłe obiady. Wieczorem można ich spotkać w kinach i w parkach na towarzyskich spacerach. A im później, tym miasto bardziej ożywa, z licznych klubów i pubów dobiega muzyka, słuchać głośne śmiechy i zażarte rozmowy wrocławskich żaków.
Miasto się odmładza
Mieszkańcy doceniają w studentach ich radość życia, zapał i optymizm. Cieszą się ich młodością i wigorem. Nie przeszkadza im nawet to, że czasem wracają do domów dopiero nad ranem i trochę hałasują w nocy. Potrafią docenić ich życzliwość i otwartość.
- Świetnie, że przyjechali do nas studenci! Wszędzie ich pełno, dzięki nim miasto się odmładza – cieszy się pani Kasia.
- Studenci są młodzi, mają uśmiechnięte twarze. Dzięki nim życie staje się pogodne i weselsze – mówi pan Wiktor.- Od 1946 roku mieszkam we Wrocławiu – dodaje pani Eulalia. – Widać ogromne zmiany, cieszę się, że jest tu tylu studentów.
Korki i tłoki
Studenci stanowią teraz 20% mieszkańców Wrocławia. To potężna grupa ludzi, którzy nie przyjechali tu, by siedzieć w domach studenckich i na wynajętych stancjach. Od rana przemieszczają się ulicami miasta, większość z nich korzysta z komunikacji miejskiej.
- W tramwajach i autobusach już od końca września jest wzmożony ruch. Na drogi wyjechało dużo więcej brygad – mówi Edward Słowiński, motorniczy MPK. - Studenci są bardzo uczynni, co jest miłym zaskoczeniem. Lecz mam jedną uwagę, zawsze wsiadają najmniejszymi drzwiami, tymi obok kierowcy, co jest dla nas sporym utrudnieniem – dodaje pan Edward.
Kierowcy zapytani o korki na drogach narzekają nie na studentów, lecz na ciągłe remonty utrudniające jazdę po mieście. - To nie studenci, to te remonty, ciągle coś gdzieś robią, dlatego tyle korków – mówi z oburzenie pan Adam, który codziennie dojeżdża do pracy samochodem.
A remonty, choć potrzebne, nie ułatwiają też życia żakom, szczególnie tym z pierwszego roku, którzy nie znają jeszcze dobrze miasta. Z powodu przebudowy mostu Szczytnickiego bardzo trudno jest dostać się między innymi w okolice akademików Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu Przyrodniczego. W godzinach szczytu sznur samochodów ciągnie się wszystkimi centralnymi ulicami miasta.
Opłacalny interes
Studenci, aby żyć, muszą jeść. A żeby studiować, muszą kserować. Czasem obejrzą jeszcze jakiś film, przeczytają książkę. We Wrocławiu niczego im do szczęścia nie zabraknie. Sklepy, restauracje, kluby, puby, biblioteki, księgarnie – wszystko to czeka na młodych ludzi. Tu nikt nie narzeka na duży ruch, a wszyscy się cieszą i liczą zyski.
- Zawsze czekamy na studentów. Kiedy są wakacje, jest straszny bezruch. Teraz nasze dochody wzrastają nawet o 30%. Cieszymy się, że tylu ludzi chce się uczyć i wcale nie drażnią nas zapchane tramwaje – mówią panie Janina i Czesława ze stoiska spożywczego w Hali Targowej.
- Studentów jest pełno, nasze ksero jest nastawione właśnie na nich – mówi pan Marcin z punktu w Hali Targowej, do którego zawsze ustawiają się długie kolejki.
- Prowadzenie baru to naprawdę opłacalny interes. Funkcjonujemy od rana do wieczora, codziennie przychodzi do nas dużo studentów. Są mili, nie narzekają. Zapraszamy wszystkich na smaczne dania – zachęca kierowniczka „Bazyli”, pani Dorota. Na domowe obiady zaprasza też pani Cecylia ze słynnego już „Misia”.
- Studentów widać w październiku, a potem w styczniu i lutym, kiedy przychodzi sesja. Są bezproblemowi. Jedyne co można im zarzucić, szczególnie na początku nauki, to to, że nie zapamiętują autorów i pytają nas o książki, mówiąc kolorami i formatami – mówi pani Grażyna z Księgarni Naukowej obok placu Uniwersyteckiego.
- Dochody wzrastają potwornie – cieszy się pan Jacek z księgarni PWN przy ul. Kuźniczej. W tym sklepie praca wre bez końca, wciąż przywożą nowe książki, które zaraz znikają z półek, drzwi się nie zamykają.
- W październiku jest prawdziwe urwanie głowy, studenci przychodzą non stop, niektórzy nawet codziennie, uczą się tu, czytają, pożyczają filmy i podręczniki akademickie – mówi pan Kuba z Mediateki i biegnie dalej do pracy, dodając tylko na koniec, że jest dobrze.
Jest dobrze. Studenci najechali Wrocław, życie miasta nabrało tempa. Stolica Dolnego Śląska się odmłodziła, ożywiła i nabrała kolorów. Słuchać w niej muzykę, widać więcej radosnych uśmiechów. Kwitną interesy. I to cieszy wszystkich mieszkańców, którzy z radością witają we Wrocławiu młodych żaków.