Dr Alan McHughen przyjechał do Wrocławia promować swoją nową książkę, zatytułowaną „Żywność modyfikowana genetycznie”. Amerykański naukowiec, który od lat bada wpływ hodowli roślin modyfikowanych na środowisko naturalne i organizm człowieka, tłumaczył dziennikarzom, że wprowadzenie tej kontrowersyjnej technologii na dużą skalę jest tylko kwestią czasu. – Wszystkie instytucje, które prowadziły badania w tym zakresie przyznają, że zyski znacznie przewyższają potencjalne ryzyko – mówił McHughen. - Nie ma żadnych dowodów naukowych świadczących o tym, że genetycznie zmodyfikowana żywność może wywierać szkodliwy wpływ na zdrowie ludzi. Badacz podkreślał również znaczenie tej technologii dla krajów rozwijających się, w których problem głodu dotyka milionów ludzi.
Zapytaliśmy, co na ten temat sądzą wrocławianie. – Wszystkie takie zabiegi mnie odstraszają – mówi Marika Druzić. – Żyjemy w świecie tak pełnym chemii, że kiedy tylko mogę, staram się kupować naturalne produkty. Podobnie uważa Małgorzata Wójcik. – Właśnie czytam książkę o człowieku, który przez takie ingerencje w żywność nabawił się choroby układu pokarmowego. Pani Małgorzaty nie przekonują argumenty, że rozpowszechnienie technologii GM mogłoby być rozwiązaniem problemu głodu na świecie. – Lepiej niech inwestują w nawadnianie. To rozwiąże problem bez groźnych eksperymentów.
Wszystkie zapytane przez nas osoby sceptycznie podchodziły do tematu. – Tak jest zawsze, kiedy pojawia się nowa, nieznana wcześniej technologia – mówił dr McHughen. – Podobnie było koleją, samochodami czy samolotami.