W Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu odbyły się konsultacje społeczne w sprawie uruchomienia w Polsce kolei szybkich prędkości. – Jeśli nie podejmiemy tych działań, grozi nam marginalizacja transportu kolejowego – mówił Juliusz Engelhardt, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Plan rządu zakłada budowę tzw. linii „Y”, łączącej Warszawę i Łódź z Wrocławiem oraz Poznaniem. Pociągi mają tam jeździć z prędkością 300 – 350km/h.
Jak wynika z doświadczeń państw, które taką kolej już wprowadziły, od podjęcia decyzji politycznej do uruchomienia przewozów mija średnio 15 lat. – Będziemy starać się przełamać tą barierę czasową – zapewniał Engelhardt. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem rządu, prace budowlane będą miały miejsce w latach 2014 – 2019, a uruchomienie przewozów na całej linii jest przewidziane na rok 2020.
Nie wszyscy jednak wierzą w sukces projektu. – Polska nie jest jeszcze przygotowana na taką inwestycję – usłyszeliśmy od jednego ze specjalistów. – Wydawanie tak ogromnej kwoty na budowę linii zupełnie od podstaw, podczas gdy reszta magistrali jest w opłakanym stanie, nie przyniesie najlepszych efektów.
Zwolennicy odpowiadają, że błędne jest przeciwstawianie budowy kolei dużych prędkości i modernizacji istniejącej sieci konwencjonalnej. Wskazują, że to tak, jakby twierdzić, że w Polsce nie trzeba budować autostrad, bo wystarczą remonty istniejących dróg.