O sprawie pisaliśmy na początku września. Wykonane farbami olejnymi przez adeptów niedalekiej szkoły oficerskiej, a także przez kibiców czy studentów, bohomazy szpecą od lat piękniejącą okolicę. Wtedy nie było pomysłu, ani na to, jak je usunąć, ani kto ma to zrobić. Nie poczuwało się do tego ani wojsko, ani właściciel - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu (RZGW). - Kto odpowie za zanieczyszczenie ekologiczne tego odcinka Odry podczas zmywania graffiti rozpuszczalnikami, które w rezultacie spłyną do rzeki. Mamy pieniądze na usuwanie szkód, ale nie na tego typu akcje – mówił Robert Łazik z RZGW.
Na szczęście znaleziono sposób, aby pozbyć się problemu. Od kilku dni nabrzeże jest czyszczone metodą piaskowania. - To właściwie jedyny sposób, który byłaby bezpieczny dla środowiska. Najpierw przeprowadziliśmy stosowne próby i gdy okazało się, że jest to skuteczne, rozpoczęliśmy czyszczenie nabrzeża – mówi nam Robert Łazik.
Prace trwają od kilku dni. Jak długo jeszcze? - Na razie ciężko to określić. Niektóre napisy odchodzą bardzo łatwo, a inne wniknęły wręcz w strukturę kamienia. Z nimi jest sporo problemów – dodaje Łązik.
Na razie trudno również określić koszty czyszczenia. RZGW wykonuje je przy pomocy swojego gospodarstwa pomocniczego. Wiadomo, że w w akcję zaangażowane są jednostki pływające, piaskarka oraz kilku pracowników. Może to kosztować od kilkunastu nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych.