Poinformował nas o tym jeden z czytelników, który dla swojej chorej matki chciał kupić materac przeciwodleżynowy.
- Lekarz dał mi listę sklepów ze sprzętem rehabilitacyjnym. Wszystkie miały podpisane umowy z NFZ, ale ceny w nich były dosyć wysokie. W książce telefonicznej znalazłem tańszy punkt – tłumaczy Łukasz Staworzyński z Wrocławia.
Sprawdziliśmy. Ceny w sklepie ortopedycznym w dzielnicy Stare Miasto są rzeczywiście konkurencyjne. O kilkadziesiąt złotych tańsze są np. wózki inwalidzkie, materace odleżynowe czy stabilizator stawu skokowego, który trzeba nosić po kontuzji nogi.
- O tym, że mamy taniej poinformowali nas sami pacjenci. Ceny niektórych akcesoriów są niższe o jakieś 20 – 40 złotych. To niedużo, ale zawsze coś – mówi Agnieszka Osuch, pracownica sklepu, która nie chce zdradzić, dlaczego punkt nie ma podpisanej umowy z NFZ. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że fundusz często zmienia przepisy odnośnie refundowania sprzętu.
- Częste zmiany wprowadzają zamieszanie, a nie wszystkim kierownikom punktów to pasuje. Sporo też trzeba czekać na zwrot refundowanej sumy z funduszu. Nawet kilka miesięcy – dodaje właściciel innego sklepu we Wrocławiu, który pragnie pozostać anonimowy.
W mieście istnieje ponad 20 sklepów mających podpisaną umowę z NFZ. Listę punktów otrzymuje pacjent podczas wizyty u lekarza. Na liście nie ma jednak placówek z tańszym sprzętem, które nie mają podpisanej umowy z NFZ. Dlaczego o możliwościach zakupu np. tańszych kul lub wózka lekarze nie informują pacjentów? Przecież od pewnego czasu spora grupa medyków przepisuje tańsze zamiast drogich leków?
- Lekarz nie ma obowiązku znać adresów wszystkich placówek. To pacjent decyduje, gdzie ma się zaopatrzyć. Osoby, które nie stać na leki czy sprzęt specjaliści kierują do ośrodków pomocy społecznej – informuje Małgorzata Sadowy – Piątek, rzecznik praw pacjenta przy dolnośląskim oddziale NFZ.
Zdaniem posła Sławomira Piechoty, który zajmuje się sprawami ludzi niepełnosprawnych, problem wynika jak zwykle z niedoinformowania. Według niego sprawę załatwiłoby stworzenie specjalnych punktów konsultacyjnych.
- Punkty trudniłyby się doradztwem dla osób niepełnosprawnych i korzystających ze sprzętu rehabilitacyjnego. Dziś ważnych wiadomości dowiaduję się wyłącznie od znajomych. W punktach ludzie mogliby poznać opinie o cenach, towarach, nowościach sprzętu i obsłudze w sklepach – tłumaczy Sławomir Piechota.
Obecnie wszystkie tego typu informacje przekazywane są pocztą pantoflową.